Katalog zdarzeń i wynikających z nich roszczeń objętych ubezpieczeniem D&O jest szeroki. Mieszczą się w nim przede wszystkim wszelkie decyzje o charakterze finansowym. Zalicza się do nich także inwestycje kapitałowe, przejęcia i fuzje, wybór kontrahentów i partnerów biznesowych, a także uruchomienie nowych linii produktowych.
Oprócz tego przedmiotem roszczeń może być odpowiedzialność zarządzających za przestrzeganie przepisów BHP, komunikację z partnerami biznesowymi i akcjonariuszami oraz przestrzeganie praw pracowniczych i wynikające z nich ewentualne spory z pracownikami czy związkami zawodowymi. Zakresem umowy można też objąć roszczenia podmiotów zależnych przedsiębiorstwa.
Polisy D&O przydają się szczególnie w kryzysie
Korzyści z posiadania tego typu ochrony są szczególnie widoczne w sytuacjach kryzysowych jak pandemia, kiedy to ryzyko, że organizacja wpadnie w kłopoty znacznie wzrasta. Na początku spójrzmy na zakres ochrony, jaką zapewnia to ubezpieczenia, żeby w pełni zrozumieć jego rolę. Następnie pokażę kilka scenariuszy „szkód kryzysowych”, które w takich sytuacjach jak obecne zagrożenie epidemiologiczne nabierają szczególnego znaczenia.
Co zapewnia ubezpieczenie OC władz firmy? Polisa jak dobry szkutnik
Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej członków władz zapewnia pokrycie wszelkich kwot, do których zapłaty osoby ubezpieczone są prawnie zobowiązane, w tym odszkodowań za szkody wyrządzone prowadzonej przez nie organizacji swoim błędnym działaniem lub zaniechaniem.
Umowa ma charakter all risk, tzn. obejmuje pełen zakres odpowiedzialności odszkodowawczej osób ubezpieczonych z wyjątkiem obszarów ryzyka wyraźnie wyłączonych z umowy, tj. w szczególności: winy umyślnej, okoliczności znanych przed zawarciem umowy, zobowiązań podatkowych (ale już te dochodzone z art. 116 lub 116a Ordynacji Podatkowej mogą zostać objęte ochroną), kar i grzywien niepodlegających ubezpieczeniu z mocy art. 57 Kodeksu Wykroczeń (tj. sankcji o charakterze karnym), a także szkód osobowych i rzeczowych. W przypadku tych ostatnich istnieją rozwiązania, aby polisa je również obejmowała, jak pokrycie kosztów obrony czy kwoty zadośćuczynienia za ujemne przeżycia psychiczne związane z naruszeniem praw pracowniczych.
Wchodząc w szczegóły – polisa zapewnia ochronę m.in. przed roszczeniami na podstawie:
- art. 293 § 1 (dla spółek z ograniczoną odpowiedzialnością) oraz odpowiadającego mu art. 483 § 1 (dla spółek akcyjnych) Kodeksu Spółek Handlowych – odpowiedzialność członków organów spółki za szkodę wyrządzoną działaniem lub zaniechaniem sprzecznym z prawem, lub postanowieniami umowy spółki,
- art. 21 Prawa Upadłościowego, art. 299 Kodeksu Spółek Handlowych (dotyczy tylko spółek z ograniczoną odpowiedzialnością) oraz art. 116 i 116a Ordynacji Podatkowej – niezłożenie wniosku o upadłość w terminie.
Ale tym, co w mojej opinii stanowi siłę polisy D&O jest fakt, że nie pozostawia ona menedżera samego w trudnej sytuacji zawodowej. Nie czeka w zawieszeniu na ostateczne rozstrzygnięcie, czy był on winien i powinien zapłacić odszkodowanie lub karę administracyjną czy też nie.
Do tego czasu może przecież minąć wiele lat, które wiążą się z koniecznością opłacenia przez takiego „pozwanego” lub oskarżonego wynagrodzenia obrońców, kosztów ekspertyz, opłat sądowych, a także zmierzenia się z ograniczeniami w dysponowaniu własnym majątkiem i innymi niedogodnościami.
Z pomocą przychodzi właśnie polisa D&O, która aktywnie wspiera menedżera od samego początku takiej kryzysowej sytuacji. To z niej ubezpieczyciel opłaca wszystkie koszty obrony, specjalistów, ekspertów, których zatrudnia menedżer w imię obrony swojego dobrego imienia. Porównuję działanie takiej polisy D&O do rzetelnych szkutników, którzy w porę pojawiają się na statku, aby załatać pojawiające się dziury. Nie czekają oni na zatonięcie statku i ewentualne ustalenie kwoty, ile był wart.
Kilka „pandemicznych przykładów” przydatności polis D&O
Wymienione przeze mnie przepisy prawa, które mogą być podstawą roszczeń, to te, które właśnie w sytuacjach kryzysowych w firmie, w tym wywołanych np. pandemią, mogą być najczęściej „użyte”.
Oto kilka przykładów, jak to może wyglądać w praktyce. Przy czym nie przesądzam o tym, czy takie roszczenia byłyby skuteczne, tzn. czy ustalono by odpowiedzialność menedżera
za zarzucane błędne decyzje i zaniechania, ale wskazuję potencjalne scenariusze, w których menedżer musi wykazać, że działał profesjonalnie.
1. Brak planu ciągłości działania i odpowiedniej reakcji zarządu spowodował falę zarażeń
Zarząd nie posiadał planu działania w sytuacjach kryzysowych, nie przygotował spółki do przejścia w nowy tryb pracy oraz nie przygotował odpowiednich środków ochrony osobistej dla pracowników, którzy musieli nadal przychodzić do zakładu pracy. W efekcie doszło do zakażeń, których skutkiem było m.in. wstrzymanie produkcji i strata zamówień, a w konsekwencji: straty finansowe, o których pokrycie do zarządu wystąpili akcjonariusze w imieniu spółki.
Dodatkowo w zakładzie wszczęto kontrolę PIP, a nad członkami zarządu wisiała groźba postawienia zarzutów z art. 283 Kodeksu Pracy (tj. wykroczenia przeciwko prawom pracownika związanego z nieprzestrzeganiem przepisów w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy) czy nawet z art. 220 Kodeksu Karnego (tj. narażenia życia lub zdrowia pracownika).
2. Wyciek danych z powodu pracy zdalnej
Część pracowników organizacji została wysłana na prewencyjną kwarantannę bez zapewnienia im odpowiednio zabezpieczonych sprzętów służbowych – telefonów i komputerów. Ograniczono się do umów na korzystanie ze sprzętów prywatnych do celów służbowych. W efekcie dane firmowe trafiły na dysk lokalny zawirusowanego komputera prywatnego i zostały przejęte przez cyberprzestępców.
Skutkiem tego były roszczenia wobec organizacji ze strony podmiotów (klientów, pracowników, partnerów handlowych), których dane wyciekły, a także kara nałożona przez Prezesa UODO. Straty poniesione przez organizację zostały przez nią uznane za szkodę, której naprawienia domagała się później w roszczeniu regresowym do członków zarządu.
3. Brak możliwości odwołania zarządu
z powodu pandemii W związku z pandemią spółka odwołała walne zgromadzenie akcjonariuszy. Nie spodobało się to części akcjonariuszy, którzy od jakiegoś czasu krytykowali zarząd spółki. Na WZA miała być poddana pod głosowanie uchwała o odwołaniu prezesa spółki. Niezadowolona część akcjonariuszy uznała to za unik ze strony prezesa i wystąpiła do niego z roszczeniem o działanie na szkodę spółki.
W każdym z powyższych przypadków polisa D&O pokryje koszty obrony menedżerów, wobec których kierowane są roszczenia, koszty wsparcia specjalistów takich jak od ochrony dobrego imienia, koszty ekspertyz, opinii prawnych, a także ewentualne odszkodowania, którymi obciążony zostałby taki menedżer.
Skutki błędów mogą być widoczne po latach
Jak widać, istnieje wiele sytuacji, wynikających ze specyfiki funkcjonowania w warunkach pandemii, które mogą doprowadzić do powstania roszczeń, będących przedmiotem ubezpieczenia D&O. Trzeba też zauważyć, że skutki pandemii możemy odczuwać jeszcze przez dłuższy czas po jej zakończeniu, np. fala upadłości z powodu stałej zmiany zachowań konsumenckich albo spowodowana wstrzymaniem lub wycofaniem pomocy publicznej w pewnych branżach.
Ponadto roszczenia przedawniają się dopiero po upływie 3 lat od dnia, w którym osoba poszkodowana dowiedziała się o szkodzie i ustaliła osobę odpowiedzialną, pod warunkiem, że od zdarzenia nie minęło więcej niż 10 lat.
Standardowo ubezpieczenia D&O zapewniają pokrycie nieprawidłowych zachowań także sprzed dnia zawarcia umowy ubezpieczenia z zastrzeżeniem, że na dzień zawierania umowy ubezpieczony nie był ich świadomy. Przykładem mogą być tu decyzje finansowe, w trakcie których zostały popełnione błędy wykryte dopiero w trakcie audytu lub zewnętrznej kontroli przeprowadzonej już w okresie ubezpieczenia. Wynikające z tego roszczenia lub postępowania urzędowe wchodziłyby wtedy w zakres ochrony.
Ochrona drożeje i jest coraz trudniej dostępna
Sytuacja kryzysowa w światowej gospodarce może spowodować wzrost liczby postępowań odszkodowawczych z polis D&O, co niestety ma odzwierciedlenie w dostępności tych ubezpieczeń. Na świecie już od kilku lat, a w Polsce od kilkunastu miesięcy obserwujemy spadek dostępnych u ubezpieczycieli limitów odpowiedzialności (lub wręcz wycofanie się z oferowania ubezpieczeń D&O) oraz wyraźny wzrost stawek.
Na te wzrosty składa się kilka czynników, m.in. ogólnoświatowa wysoka szkodowość, efekt bazy (im niższe składki panowały wcześniej na rynku, tym wzrosty są mocniejsze – co widzimy akurat w Polsce, szczególnie u największych klientów) oraz niepewność, co do długoterminowych efektów walki z pandemią.
W dalszym ciągu jednak cena za ubezpieczenie D&O jest na rozsądnym poziomie. Jest on atrakcyjny, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że ubezpieczającym, a więc opłacającym także składkę jest spółka, a objętymi ochroną wszyscy jej kluczowi menedżerowie, pełniący w okresie ubezpieczenia funkcje zarządcze i nadzorcze, bez konieczności ich wymieniania.