Istnieją dwa sposoby zwiększania aktywności gospodarki przez władze państw. Pierwszy polega na użyciu narzędzi polityki monetarnej. Opiera się na założeniu, że ułatwienie przedsiębiorstwom i konsumentom dostępu do pieniądza spowoduje ożywienie gospodarki.
Przedsiębiorstwa mając dostęp do tańszego kredytu, są w stanie zwiększyć inwestycje, konsumenci natomiast mogą zwiększyć swoje zakupy detaliczne lub inwestować, na przykład w nieruchomości.
Drugi sposób wsparcia opiera się na narzędziach polityki fiskalnej. Wzrost gospodarczy można osiągnąć dzięki obniżeniu podatków. Jednak to drugie rozwiązanie może prowadzić do obniżenia przychodów budżetowych.
Najważniejszym narzędziem wpływu na gospodarkę poprzez politykę monetarną są stopy procentowe. Ich obniżanie w celu ożywienia gospodarki, od około dziesięciu lat stało się ulubionym zajęciem najważniejszych światowych banków centralnych. Kilka państw, między innymi Szwecja, Japonia i Szwajcaria, obniżyło swoje stopy procentowe poniżej zera, tylko po to, aby się dowiedzieć, że takie rozwiązanie nie przynosi już oczekiwanych efektów.
Banki mają dość pieniędzy
Według danych Europejskiego Banku Centralnego, w strefie euro, polityka zerowych stóp procentowych przekłada się na oprocentowanie depozytów w przedziale od 0 do 0,3 proc. w stosunku rocznym. Z kolei koszt pozyskania kapitału przez firmy i kredytobiorców detalicznych, z reguły nie przekracza 1,5 proc. W Polsce NBP stosuje dodatnie stopy procentowe. Najważniejsza z nich, stopa referencyjna, jest obecnie na poziomie 1,5 proc. Oznacza to, że sytuacja polskich inwestorów nie jest taka zła, jak w strefie euro.
Przeanalizujmy dane, które opublikował portal Money.pl. Jedynym bankiem, który oferuje oprocentowanie rachunków bieżących, jest Plus Bank. Jednak oferowana stopa procentowa 0,10 proc. oznacza, że za każde 10.000 zł, które trzymamy na koncie przez rok, otrzymamy zaledwie 10 zł odsetek!
Podobnie może być w przypadku lokat miesięcznych. Najmniej korzystne oprocentowanie oferują: Citi Handlowy (od 0,10 do 0,15 proc.) i Santander Consumer Bank (od 0,15 do 0,25 proc.). Najlepszą ofertę z kolei ma Nest Bank, który oferuje lokaty miesięczne z oprocentowaniem 1 proc., rzecz jasna w stosunku rocznym.
Nieco lepsze oprocentowanie możemy uzyskać z tytułu lokat 3-miesięcznych. Waha się ono od 0,10 proc. w Santander Consumer Banku do nawet 4 proc. w Plus Banku i Nest Banku. Takich ofert nie znajdziemy nawet w przypadku lokat sześcio- i dwunastomiesięcznych. Jednak w przypadku lokat o wyższym oprocentowaniu może być wymagane spełnienie przez klienta dodatkowych warunków.
Oferty mogą być przeznaczone tylko dla nowych klientów, może też być wymagane założenie konta. Według zestawienia portalu, dzięki rocznym lokatom można zarobić maksymalnie 2,25 proc. w BOŚ Banku i 2,50 proc. w Getin Banku.
Należy pamiętać, że po pierwsze – dochody z lokat bankowych są obciążone 19 proc. podatkiem od zysków kapitałowych (tak zwanym podatkiem Belki) oraz że inflacja w Polsce w grudniu 2019 r., według GUS, osiągnęła poziom 3,4 proc. Tak naprawdę więc, w przypadku każdej z ofert, tracimy na trzymaniu pieniędzy w bankach.
Fundusze inwestycyjne niewiele lepsze
Ranking opublikowany przez Analizy.pl obejmuje 521 polskich funduszy, spośród których w ciągu ostatnich 12 miesięcy: 67 funduszy, czyli prawie 13 proc. osiągnęło wynik ujemny. Stopy zwrotu 87 funduszy (16,6 proc.) nie przekraczały 2 proc, czyli tego, co można uzyskać na lokatach. 136 funduszy (26 proc.) uzyskało wynik pomiędzy 2 a 5 proc. Aż 222 fundusze (42,6 proc.) zarobiły ponad 5 proc.
Najlepsze fundusze to: PKO Akcji Rynku Złota (Parasolowy FIO), który w ciągu ostatnich 12 miesięcy zarobił 57,6 proc., Superfund Gold Future – 40,4 proc. oraz Investor Nowych Technologii 36,3 proc. Najgorsze wyniki miał fundusz Novo Globalnego Dochodu (-27,1 proc.), QUERCUS lev (-16 proc.) i Alior Stabilnych Spółek (-14,2 proc.).
Zastanawia szczególnie ta ostatnia pozycja. Charakterystyczną cechą polskiego rynku giełdowego w ostatnich latach są spadające notowania najbardziej wartościowych spółek. Inwestorzy źle wyceniają upolitycznienie spółek skarbu państwa i zamieszanie związane z regulacjami na rynku energii.
@@
Bardzo trudno zarobić na akcjach
Na rynku głównym notowanych jest obecnie 449 spółek o łącznej kapitalizacji ponad 1 bln zł. Ciekawą opcją może być też rynek New Connect, na którym notowanych jest 377 spółek o znacznie niższej kapitalizacji – ponad 11 mld zł.
Z założenia rynek ten przeznaczony jest dla młodych spółek, głównie z branży technologicznej.
Nie musimy inwestować w pojedyncze spółki. Możliwością, którą docenią szczególnie mniej doświadczeni inwestorzy, jest inwestycja w indeksy giełdowe. Inwestycja w indeks to inwestycja w kilka spółek jednocześnie. Podobnie jak inwestycja w wiele różnych funduszy, pozwala na obniżenie ryzyka. Nasze wyniki będą zbliżone do średniej dla całego parkietu. Dla rynku głównego najważniejszym indeksem jest WIG20, grupujący 20 największych i najbardziej płynnych spółek. W ciągu ostatnich 12 miesięcy WIG20 stracił około 10 proc. swojej wartości. Podobne wyniki miały pozostałe indeksy, włącznie z indeksem WIG, obrazującym notowania całego rynku.
Znacznie lepiej wiodło się inwestorom na rynku New Connect. NCIndex, czyli najważniejszy indeks tego rynku, w ciągu ostatniego roku zwiększył swoją wartość o około 38 proc. Co ciekawe, zdecydowana większość tego wzrostu przypada na styczeń 2020 r.
Jest też rozwiązanie dla MSP
Nawet niewielkie przedsiębiorstwa mogą szukać finansowania poprzez crowdfunding, czyli po polsku – publiczne zbiórki. Sprzedaż akcji odbywa się poprzez wyspecjalizowane platformy internetowe. Wobec braku specyficznych regulacji, zbiórki odbywają się w oparciu o ustawę o obrocie instrumentami finansowymi oraz ustawę o ofercie publicznej. Kwoty emisji nie przekraczają miliona euro.
W przypadku inwestycji w konkretne przedsiębiorstwa rośnie ryzyko inwestycyjne. Jest ono dość wysokie na giełdzie, ale w przypadku crowdfundingu inwestor może się już poczuć jak na finansowym dzikim zachodzie. Ograniczenie ryzyka wymaga wiedzy o branży, o spółce emitującej akcje, o jej sytuacji finansowej oraz zasobach ludzkich i materialnych.
Alternatywne spółki inwestycyjne (ASI)
Alternatywne spółki inwestycyjne inwestują w takie aktywa jak: nieruchomości, dzieła sztuki, antyki, przedmioty kolekcjonerskie. Bardzo ważnym obszarem inwestycji są też rozwijające się spółki z sektora nowych technologii.
W alternatywne spółki inwestycyjne można inwestować na dwa sposoby: w spółkę jako całość oraz w jej poszczególne przedsięwzięcia. Inwestycja odbywa się na zasadzie umowy określającej szczegółowe warunki, takie jak kwota inwestycji, forma kontroli nad inwestycją, stopa zwrotu, czy sposób wyjścia z inwestycji.
Podstawową rolą ASI jest redukcja ryzyka, jakie podejmuje inwestor. Spółka zatrudnia w tym celu specjalistów w dziedzinie strategii biznesowych, marketingu, prawa i finansów. Z drugiej strony ASI opiekuje się również spółkami będącymi przedmiotem inwestycji.
Najważniejszą formą takiej opieki jest dostarczanie kapitału niezbędnego dla rozwoju. Nie mniej istotne jest jednak aktywne wsparcie dla realizacji przedsięwzięć przez specjalistów ASI.
Autorka: COO w Assay Investment