Co przedsiębiorcy wiedzą o restrukturyzacji? Pandemia może być ważną lekcją dla

Nie jest tajemnicą, że najistotniejszą cezurą czasową dla przedsiębiorców był marzec 2020 r., kiedy to wprowadzono w życie zapisy tzw. pierwszej ustawy covidowej. Postępujący rozwój zakażeń był dla polskiego biznesu nie tylko ciosem w postaci powszechnego lockdownu, ale również chaosu legislacyjnego, czego najlepszym dowodem są obliczenia ekspertów z Open Eyes Economy Summit. Tylko w II kwartale 2020 r. uchwalono 339 stron specustawy, której zapisy w teorii miały chronić m.in. przedsiębiorstwa i miejsca pracy. Ponadto, sam dokument doczekał się 188 rozporządzeń, a więc kolejnych 420 stron przepisów. W III kwartale z kolei w krajowym prawodawstwie pojawiło się 999 stron aktów wyjaśniających.

Wśród masowej produkcji kolejnych przepisów, pozytywnie wyróżnia się „Uproszczone postępowanie o zatwierdzenie układu” (UPOZU), którego działanie regulowała jedna z ustaw w ramach tzw. tarcz antykryzysowych. Jest to jeden z najlepszych przykładów realnego zainteresowania polskich przedsiębiorców mechanizmami restrukturyzacyjnymi, ponieważ w ciągu ostatnich lat postępowania układowe nie notowały szczególnych wzrostów eksploatacji. Stagnację zakończył ruch w III kwartale 2020 r., a więc momencie, kiedy to Ministerstwo Zdrowia biło na alarm w obliczu kolejnych zachorowań i obostrzeń, a UPOZU było już instrumentem do wykorzystania w sferze praktycznej.

Rosnąca świadomość przedsiębiorców

Aby w pełni zrozumieć zwrot ku restrukturyzacji w modelu postępowań układowych, należy przybliżyć wcześniej wspomnianą stagnację przed drugą połową ubiegłego roku. Według raportu MGW CCG „Restrukturyzacja przedsiębiorstw w 2020 r. – Analiza i interpretacja postępowań restrukturyzacyjnych” od początku 2018 do połowy 2020 r. liczba kwartalnie otwieranych postępowań cały czas utrzymywała się w przedziale między 100 a 130. Sytuacja uległa zmianie dopiero w III kwartale 2020 r., gdy odnotowano wzrost do 215 postępowań. Tendencja umocniła się z kolei w IV kwartale, kiedy otwarto ich aż 305.

@@

Jak wyglądała sytuacja samego UPOZU? Spośród 742 postępowań restrukturyzacyjnych otwartych w 2020 r., „Uproszczone postępowania o zatwierdzenie układu” stanowiły aż 52 proc., a więc 386 postępowań. Co ciekawe, analitycy z MGW odnotowali stosunkowo niewielki udział firm obecnych na rynku krócej niż 5 lat w ogólnej liczbie podmiotów otwierających postępowania restrukturyzacyjne. Stanowią one zaledwie 14 proc. ogółu, z kolei dominującą, 30-proc. grupą są przedsiębiorstwa działające więcej niż 5, ale mniej niż 10 lat. W pozostałych zaś grupach również skłonność do otwierania postępowania układowego rośnie wraz z wiekiem podmiotu. Wniosek?

Debiutanci gotowi na wyzwania

Młode spółki mają mniejsze zobowiązania, a ze względu na rosnącą świadomość nie tylko dotyczącą krajowego prawodawstwa, ale i trendu digitalizacji oraz kultury start-upowej – otwierane przedsiębiorstwa są coraz lepiej przystosowane do zmian w otoczeniu rynkowym i technologicznym. Nie bez wpływu jest również wykształcenie miejscowych przedsiębiorców. Według raportu Polskiej Rady Biznesu z roku 2018, w kraju 40 proc. osób prowadzących własną działalność gospodarczą może się pochwalić dyplomem uczelni wyższej. Średnia unijna z kolei to 39 proc., więc jesteśmy lekko ponad kreską.

Pod tym względem lepiej jest tylko na Litwie, Cyprze, w Estonii oraz Niemczech. Według autorów opracowania, wykształcenie wyższe polskich przedsiębiorców znajduje odzwierciedlenie w stosowanych modelach biznesowych, a także znajomości finansów czy otwartości na nowe technologie. Szczególnie w dobie covidu cyfryzacja przedsiębiorstw, a także racjonalne prowadzenie postępowań restrukturyzacyjnych było domeną podmiotów zarządzanych przez świadomą wyzwań współczesności zgraną kadrę.

Przestrzeń do poprawy

Pomimo iż rośnie świadomość i wiedza przedsiębiorców co do sposobu postępowania w razie niewypłacalności, to wydaje się, że istnieje jeszcze duża przestrzeń do lepszego wykorzystywania przepisów prawa insolwencyjnego.

W Polsce odnotowaliśmy bowiem w roku 2020 największą w historii liczbę niewypłacalności (sumę otwartych postępowań restrukturyzacyjnych i upadłościowych w ramach przedsiębiorstw). Było ich 1.329, co w perspektywie ostatnich 10 lat jest wartością większą o ponad 30 proc. Współczynnik niewypłacalności w Polsce sięgnął tym samym poziomu 0,04 proc. Jest on obliczany jako stosunek liczby niewypłacalności do liczby zarejestrowanych przedsiębiorstw. W krajach Europy Zachodniej, posiadającej duże większe doświadczenia w rozwiązywaniu problemu niewypłacalności, wskaźniki te są na dużo wyższym poziomie. Przykładem tu może być rynek niemiecki, gdzie wskaźnik niewypłacalności wynosi 0,64 proc.

Mając na uwadze kondycję polskiej gospodarki w porównaniu do gospodarki niemieckiej, nie istnieje inne, rzeczowe wytłumaczenie tak dużych różnic w tych wskaźnikach, jak tylko brak wystarczającej wiedzy po stronie przedsiębiorców, co do sposobów instytucjonalnego radzenia sobie z problemem niewypłacalności. Dlatego też trzeba systematycznie zwiększać zakres informacji przekazywanych polskim przedsiębiorcom, dając im tym samym możliwość lepszego wykorzystania dostępnych narzędzi prawnych w rozwiązywaniu problemów finansowych firm.
Biorąc pod uwagę tylko dynamikę otwierania postępowań o zatwierdzenie układu, można domniemywać, że krajowi przedsiębiorcy coraz częściej śledzą zmiany przepisów, a także chętnie je stosują w praktyce. Jest to bardzo dobry sygnał szczególnie dla młodych spółek, które z jednej strony wchodzą na rynek z całkowicie innym podejściem, aniżeli starsi konkurencji, lecz z drugiej — mają unikalną możliwość obserwacji ruchów bardziej doświadczonych podmiotów w obliczu zagrożenia epidemiologicznego i zamrożenia gospodarki.

Autor: Partner Zarządzający i członek Zarządu MGW Corporate Consulting Group
 

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Walka o powrót do rentowności

Trudne położenie firm i ich problemy z płynnością czy zyskownością mogą wynikać z kilku przyczyn, jak niekorzystne zmiany na rynku, kłopoty płatnicze głównych klientów, niekorzystne zmiany prawne, ale też błędy w zarządzaniu.

@@

Niekiedy wystarczą proste kroki, aby uratować sytuację, jak dokapitalizowanie firmy lub chwilowe zawieszenie spłaty zadłużenia.
W większości wypadków potrzebne są jednak bardziej skomplikowane działania, a szansą na uratowanie przedsiębiorstwa jest przeprowadzenie restrukturyzacji, która w polskich warunkach kojarzy się z redukcją etatów i rychłą upadłością przedsiębiorstwa, niestety mniej niż z działaniami naprawczymi. Do takiego negatywnego postrzegania restrukturyzacji przyczynia się fakt, że firmy często decydują się na proces naprawczy zbyt późno, praktycznie na skraju bankructwa, kiedy wymagane są drastyczne działania. Sytuację utrudniają również skomplikowane rozwiązania przewidziane w polskim prawie.

Celem restrukturyzacji jest umożliwienie firmie, która ma kłopoty, „stanięcie na nogi” i kontynuowanie działalności. Pamiętajmy przy tym, że nie tylko udziałowcy i pożyczkodawcy są zainteresowani stanem przedsiębiorstwa. Podczas podejmowania decyzji restrukturyzacyjnych zawsze należy mieć na uwadze los wszystkich zainteresowanych stron, w tym pracowników i dostawców.


W swoim wieloletnim doświadczeniu zauważyłem, że wraz z upływem czasu i stopniowym pogarszaniem się sytuacji w firmie, a co się z tym wiąże, narastaniem sytuacji kryzysowej, wartość firmy zaczyna lawinowo maleć. Następuje utrata zaufania dostawców, którzy nie otrzymują płatności na czas, pracowników, którzy obawiają się o swoje miejsca pracy, a z czasem zaczynają odchodzić, i wreszcie klientów, którzy odmawiają korzystania z usług firmy o niepewnej przyszłości.


Rolą zarządu firmy lub jej udziałowców jest podjęcie działań naprawczych, zanim kryzys tak się pogłębi, że jedynym rozwiązaniem będzie upadłość. Niekiedy sytuacja może wymagać zatrudnienia doradcy, który – mając doświadczenie w podobnych sytuacjach – przedstawi możliwe rozwiązania, doradzi w negocjacjach, zapewni wsparcie prawne lub pomoże podnieść efektywność firmy. Kompleksowość niezbędnych rozwiązań restrukturyzacyjnych będzie zależeć nie tylko od wielkości firmy, ale także od szeregu innych czynników, jak liczba wierzycieli finansowych (wpływ na skomplikowanie negocjacji), liczba pracowników (ochrona miejsc pracy, potencjalne rozmowy ze związkami zawodowymi), branża (trendy konkurencyjności, wpływ na wyniki firmy w przyszłości) czy obecna efektywność działania samego przedsiębiorstwa (stopień niezbędnych do wprowadzenia zmian).


W Polsce istnieje duży problem stygmatyzacji przedsiębiorców, którzy poddają swoje firmy procesom restrukturyzacyjnym, jako tych, którzy sobie „nie poradzili”. W rzeczywistości to najsilniejsze i najbardziej konkurencyjne firmy często sięgają po narzędzia restrukturyzacyjne, pomimo braku sytuacji kryzysowej. Niestety, przez wciąż pokutujący negatywny wizerunek restrukturyzacji, decyzja o wszczęciu postępowania naprawczego jest przez to odciągana w nieskończoność, aż do momentu, kiedy jedynym wyjściem z trudnej sytuacji jest ogłoszenie upadłości. Z kolei sama upadłość oznacza kolejny stygmat – samo słowo „upadłość” nie odzwierciedla prawdziwej sytuacji firmy w sytuacji niewypłacalności, która ma jednak szanse na odzyskanie pełnej sprawności ekonomicznej.


Obecne przepisy dotyczące upadłości nie dają przedsiębiorcom ani wystarczającej ochrony w sytuacji niewypłacalności, ani dobrych narzędzi do wyjścia z sytuacji, a przewlekłość procesu powoduje dodatkową utratę wartości firmy, o której wspominam wcześniej.

Wszyscy z satysfakcją przyjęliśmy wiadomość, że Ministerstwa Gospodarki i Sprawiedliwości rozpoczęły wspólnie prace nad zmianą ustawy z 28 lutego 2003 roku o prawie upadłościowym i naprawczym. Najbardziej cieszy fakt stanowczej deklaracji ze strony rządowej, iż nadrzędnym celem restrukturyzacji powinno być przetrwanie przedsiębiorstwa. Podzielenie prac na dwa etapy – jeden dotyczący prawa restrukturyzacyjnego i drugi odnoszący się do upadłości – wydaje się dodatkowo podkreślać ten fakt, a poddanie nowelizacji szerokim konsultacjom eksperckim i społecznym daje duże szanse na uchwalenie zmian, które wyznaczą milowy krok w polskiej praktyce restrukturyzacji.

Thomas Kolaja
Szef praktyki restrukturyzacyjnej w Niemczech i na Europejskich Rynkach Wschodzących firmy doradczej Alvarez & Marsal

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Walka o powrót do rentowności

Trudne położenie firm i ich problemy z płynnością czy zyskownością mogą wynikać z kilku przyczyn, jak niekorzystne zmiany na rynku, kłopoty płatnicze głównych klientów, niekorzystne zmiany prawne, ale też błędy w zarządzaniu.

@@

Niekiedy wystarczą proste kroki, aby uratować sytuację, jak dokapitalizowanie firmy lub chwilowe zawieszenie spłaty zadłużenia.
W większości wypadków potrzebne są jednak bardziej skomplikowane działania, a szansą na uratowanie przedsiębiorstwa jest przeprowadzenie restrukturyzacji, która w polskich warunkach kojarzy się z redukcją etatów i rychłą upadłością przedsiębiorstwa, niestety mniej niż z działaniami naprawczymi. Do takiego negatywnego postrzegania restrukturyzacji przyczynia się fakt, że firmy często decydują się na proces naprawczy zbyt późno, praktycznie na skraju bankructwa, kiedy wymagane są drastyczne działania. Sytuację utrudniają również skomplikowane rozwiązania przewidziane w polskim prawie.

Celem restrukturyzacji jest umożliwienie firmie, która ma kłopoty, „stanięcie na nogi” i kontynuowanie działalności. Pamiętajmy przy tym, że nie tylko udziałowcy i pożyczkodawcy są zainteresowani stanem przedsiębiorstwa. Podczas podejmowania decyzji restrukturyzacyjnych zawsze należy mieć na uwadze los wszystkich zainteresowanych stron, w tym pracowników i dostawców.


W swoim wieloletnim doświadczeniu zauważyłem, że wraz z upływem czasu i stopniowym pogarszaniem się sytuacji w firmie, a co się z tym wiąże, narastaniem sytuacji kryzysowej, wartość firmy zaczyna lawinowo maleć. Następuje utrata zaufania dostawców, którzy nie otrzymują płatności na czas, pracowników, którzy obawiają się o swoje miejsca pracy, a z czasem zaczynają odchodzić, i wreszcie klientów, którzy odmawiają korzystania z usług firmy o niepewnej przyszłości.


Rolą zarządu firmy lub jej udziałowców jest podjęcie działań naprawczych, zanim kryzys tak się pogłębi, że jedynym rozwiązaniem będzie upadłość. Niekiedy sytuacja może wymagać zatrudnienia doradcy, który – mając doświadczenie w podobnych sytuacjach – przedstawi możliwe rozwiązania, doradzi w negocjacjach, zapewni wsparcie prawne lub pomoże podnieść efektywność firmy. Kompleksowość niezbędnych rozwiązań restrukturyzacyjnych będzie zależeć nie tylko od wielkości firmy, ale także od szeregu innych czynników, jak liczba wierzycieli finansowych (wpływ na skomplikowanie negocjacji), liczba pracowników (ochrona miejsc pracy, potencjalne rozmowy ze związkami zawodowymi), branża (trendy konkurencyjności, wpływ na wyniki firmy w przyszłości) czy obecna efektywność działania samego przedsiębiorstwa (stopień niezbędnych do wprowadzenia zmian).


W Polsce istnieje duży problem stygmatyzacji przedsiębiorców, którzy poddają swoje firmy procesom restrukturyzacyjnym, jako tych, którzy sobie „nie poradzili”. W rzeczywistości to najsilniejsze i najbardziej konkurencyjne firmy często sięgają po narzędzia restrukturyzacyjne, pomimo braku sytuacji kryzysowej. Niestety, przez wciąż pokutujący negatywny wizerunek restrukturyzacji, decyzja o wszczęciu postępowania naprawczego jest przez to odciągana w nieskończoność, aż do momentu, kiedy jedynym wyjściem z trudnej sytuacji jest ogłoszenie upadłości. Z kolei sama upadłość oznacza kolejny stygmat – samo słowo „upadłość” nie odzwierciedla prawdziwej sytuacji firmy w sytuacji niewypłacalności, która ma jednak szanse na odzyskanie pełnej sprawności ekonomicznej.


Obecne przepisy dotyczące upadłości nie dają przedsiębiorcom ani wystarczającej ochrony w sytuacji niewypłacalności, ani dobrych narzędzi do wyjścia z sytuacji, a przewlekłość procesu powoduje dodatkową utratę wartości firmy, o której wspominam wcześniej.

Wszyscy z satysfakcją przyjęliśmy wiadomość, że Ministerstwa Gospodarki i Sprawiedliwości rozpoczęły wspólnie prace nad zmianą ustawy z 28 lutego 2003 roku o prawie upadłościowym i naprawczym. Najbardziej cieszy fakt stanowczej deklaracji ze strony rządowej, iż nadrzędnym celem restrukturyzacji powinno być przetrwanie przedsiębiorstwa. Podzielenie prac na dwa etapy – jeden dotyczący prawa restrukturyzacyjnego i drugi odnoszący się do upadłości – wydaje się dodatkowo podkreślać ten fakt, a poddanie nowelizacji szerokim konsultacjom eksperckim i społecznym daje duże szanse na uchwalenie zmian, które wyznaczą milowy krok w polskiej praktyce restrukturyzacji.

Thomas Kolaja
Szef praktyki restrukturyzacyjnej w Niemczech i na Europejskich Rynkach Wschodzących firmy doradczej Alvarez & Marsal

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *