Kredyt kupiecki – wilk syty i owca cała, ale pod kilkoma warunkami

Dobry biznes w ogromnym stopniu opiera się na współpracy i relacjach z innymi podmiotami. Świetnym przykładem tego typu zależności i zaufania do partnerów biznesowych jest kredyt kupiecki, którego sprzedający udziela kupującemu, a który polega na zapłacie za towary i usługi po ich dostarczeniu lub zrealizowaniu. To jeden z najbardziej powszechnych sposobów na przyciąganie klientów, szczególnie wśród MŚP.

Jak wynika z badania „Przeterminowanie faktur w polskich przedsiębiorstwach” zrealizowanego na zlecenie Kaczmarski Inkasso, kredyt kupiecki w transakcjach B2B oferuje 77 proc. firm. Rozwiązanie jest tak rozpowszechnione, że firmy, które chcą z powodzeniem działać na rynku, muszą udzielać odroczonych płatności, by ich klienci nie odeszli do konkurencji.

Realne zagrożenie

Kredyt kupiecki ma wiele zalet, ale żeby był korzystny dla obu stron, trzeba pamiętać też o związanych z tym ryzykach.

Z punktu widzenia kupującego kredyt kupiecki to przede wszystkim zalety. Dzięki niemu nabywca może korzystać z usług czy obracać towarem, zarabiając na tym pieniądze i dopiero po tym opłacić fakturę, zgodnie z ustalonym terminem płatności.

Musi jednak liczyć się z tym, że nie dostanie rabatów, a nawet zapłaci trochę drożej, ponieważ sprzedający ponosi koszty związane z taką transakcją. Dla niego sytuacja wygląda tak, jakby udzielał kredytu. Pieniądze, które jest mu winny kupujący, są chwilowo zamrożone i nie może nimi obracać. Dodatkowo, musi liczyć się z ryzykiem kredytowym, ponieważ kupujący może opóźniać płatność lub wcale jej nie uregulować.

@@

A zagrożenie jest realne. Według danych Krajowego Rejestru Długów, w Polsce swoich zobowiązań finansowych na czas nie reguluje ponad 262,5 tys. przedsiębiorstw. £ączne zadłużenie firm wpisanych do KRD wynosi 9,5 mld zł. Dodatkowo badanie „Przeterminowanie faktur w polskich przedsiębiorstwach”, przeprowadzone w styczniu 2023 r. uwidacznia zmiany, jakie w ostatnim czasie zaszły w zachowaniu firm.

Przedstawiciele sektora MŚP zauważyli, że obecna sytuacja gospodarcza w kraju negatywnie oddziałuje na terminowość płatności od partnerów handlowych: 2/3 mikro-, małych i średnich firm, które dotąd dostawały pieniądze od kontrahentów na czas, zaczęło otrzymywać je z opóźnieniem. Co 5. firma deklaruje, że nie płaci kontrahentom w terminie, ponieważ sama nie dostaje zapłaty od klientów.

Z kolei w badaniu „Rzetelność w biznesie”, przeprowadzonym w lutym br. na zlecenie Rzetelnej Firmy, 49 proc. przedsiębiorców reprezentujących mikro-, małe i średnie firmy zadeklarowało, że zdarzyło im się chociaż raz zapłacić kontrahentowi po terminie.

Najwięcej takich wskazań pochodzi od właścicieli firm handlowych (56 proc.) i mikroprzedsiębiorstw zatrudniających do 9 osób (51 proc.). Płacenie po terminie jest powszechną praktyką – 37 proc. firm mówi, że zdarzyło im się to kilka razy bądź wielokrotnie.

By odpowiednio zarządzać tym ryzykiem i uniknąć związanych z nim strat, sprzedający powinien pamiętać o kilku ważnych zasadach. Po pierwsze, dobrze jest przypomnieć się płatnikowi tuż przed terminem płatności, np. SMS-em lub mailem.

Po drugie, warto na dokumentach umieścić specjalną pieczęć z informacją, że brak płatności w terminie skutkuje wpisem do KRD lub rozpoczęciem windykacji. Jednak te rozwiązania nie zawsze są wystarczające.

Przenieść ryzyko

Kredyt kupiecki swoim klientom oferuje 77 proc. firm. Z tego 67 proc. daje możliwość zarówno opłaty gotówką, jak i odroczoną płatnością. Trzy czwarte doświadcza problemów z terminowym otrzymywaniem płatności, a jedna trzecia przyznaje, że są to duże kłopoty.

Największe deklarują branża budowlana, a najmniejsze produkcja i usługi. W co trzeciej firmie nieuregulowane płatności wynoszą ponad 30 proc. To może być spora przeszkoda w skutecznym prowadzeniu biznesu.

Dlatego przedsiębiorcy, którzy z jednej strony chcą przyciągnąć klienta, oferując odroczone płatności, a z drugiej mają już złe doświadczenia na tym polu lub nie ufają kontrahentowi, mogą skorzystać z faktoringu odwrotnego w formie tzw. rat dla biznesu.

To rozwiązanie polega na tym, że sprzedający wystawia fakturę proforma kupującemu, który wnioskuje o raty przy zakupie usług lub towarów do firmy. Na tej podstawie instytucja finansowa płaci sprzedającemu, a klient reguluje do niej płatności w ratach. W efekcie całe ryzyko finansowe przenosi się ze sprzedającego na instytucję finansową. To rozwiązanie, dzięki któremu wygrywają obie strony. Sprzedający zyskuje klienta i natychmiastową płatność, a kupujący możliwość otrzymania towaru i usługi bez potrzeby natychmiastowej zapłaty.

@@

Zdarzają się także sytuacje, w których sprzedający godzi się na kredyt kupiecki i odroczenie płatności na 30 czy 60 dni, po czym okazuje się, że jednak potrzebuje tych pieniędzy wcześniej, bo np. ktoś inny nie zapłacił mu w terminie.

Wtedy może skorzystać z klasycznego faktoringu. Jeszcze niedawno był on znany głównie wśród dużych firm, a teraz rozpowszechnia się wśród MŚP. To efekt m.in. narastania problemów z terminowym opłacaniem faktur, które obserwuje już jedna czwarta firm.

Faktoring online może być z powodzeniem wykorzystywany także w małych i średnich firmach: mogą one przez Internet zawnioskować o zamianę faktury na gotówkę. Co ważne dzieje się to w kilka minut. Dodatkowo, instytucja udzielająca faktoringu wspiera przedsiębiorcę w odzyskiwaniu płatności.

Straszak na zawodowców

Aż 71 proc. firm, jak pokazuje badanie Kaczmarski Inkasso, przyznaje, że kontrahenci opóźniający regulowanie faktur tłumaczą zaległości obecnym kryzysem gospodarczym i energetycznym. Ponad połowa badanych przedsiębiorców uznaje takie tłumaczenia za wiarygodne. Jednak prawie 1/3 uważa, że to jedynie wymówka, aby uniknąć oddania pieniędzy.

W relacjach między przedsiębiorstwami istnieje też niebezpieczne zjawisko, jakim jest „zawodowy dłużnik”.

Według ekspertów Rzetelnej Firmy i Krajowego Rejestru Długów to kontrahent, który udaje solidnego i obiecującego partnera, licząc na to, że przedsiębiorca nie sprawdzi jego kondycji finansowej.

Często też na początku w terminie płaci wszystkie faktury, czym usypia czujność przedsiębiorcy. Wkrótce jednak kontakt z nim się urywa, a on zostawia po sobie trudne do odzyskania wierzytelności. Zawodowym dłużnikiem jest najczęściej spółka prawa handlowego z niskim kapitałem, w sieci spółek powiązanych kapitałowo i osobowo, mająca długi.

Kiedy przedsiębiorcy spodziewają się, że dany kontrahent może opóźniać płatności, sięgają po faktoring jawny. To rozwiązanie skutecznie dyscyplinuje partnera biznesowego do zapłaty w terminie. Gdy kontrahent zostaje powiadomiony o przeniesieniu wierzytelności na instytucję finansową, nie jest on już tak skory do opóźnień. A przedsiębiorca zyskuje wsparcie instytucji finansowej, która przez cały czas monitoruje spłatę faktury.

Autor: ekspert NFG

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Impact investing – moda czy sposób na zmienianie świata?

Największa na świecie instytucja zrzeszająca fundusze impact investment – GIIN, na podstawnie ubiegłorocznego badania wybranych inwestorów oszacowała, że pod koniec 2019 r. wartość rynku impact investingu wyniosła 715 mld USD. Wcześniejsze estymacje mówiły o rynku wartym 502 mld USD na koniec roku 2018. Ten ogromny skok to najprawdopodobniej wynik zmiany metodologii badania, ale i rosnącego zainteresowania tematem impact investingu.

Wzrost jego popularności koresponduje z upowszechnianiem się koncepcji ESG, czyli inwestowania odpowiedzialnego społecznie z uwzględnieniem potrzeb środowiska, społecznej odpowiedzialności i ładu korporacyjnego. Jednym z motorów napędowych tych zmian są millenialsi. To pokolenie świadome problemów, z jakimi boryka się współczesny świat, takie któremu szczególnie bliskie są kwestie środowiskowe i społeczne. Ma to duże znaczenie w kontekście przyszłości impact investingu, ponieważ przedstawiciele tej generacji z roku na rok będą stanowili coraz większy odsetek inwestorów.

Polskie warunki

Trend na odpowiedzialne inwestowanie dotarł też do Polski. Choć nad Wisłą dopiero niedawno zaczął się rozwijać, rodzimi inwestorzy coraz częściej zaczynają porzucać filozofię make more money na rzecz koncepcji make money more. To oznacza, że przedkładają zwiększanie społecznej wartości inwestycji nad wyłącznie maksymalizację zysków.

Potwierdzeniem rosnącej popularności społecznie odpowiedzialnego inwestowania jest wprowadzenie przez Giełdę Papierów Wartościowych w 2019 r. indeksu WIG-ESG. Nowy indeks pozwala na uwzględnianie kryteriów ESG w działalności spółek i jest następcą funkcjonującego od 2009 r. Respect Index.

Dostrzegamy zmiany zachodzące w świadomości inwestujących. Wyrazem tego jest m.in. zaangażowanie w projekty związane z recyklingiem i gospodarką obiegu zamkniętego. Społeczna świadomość, która wyrosła wokół palącego problemu nadmiaru produkowanych odpadów, jak i coraz śmielsze ruchy związane z rozwiązywaniem tej kwestii, sprawiają że inwestycje w tej branży nabierają szczególnego znaczenia.

@@

Inną niszą jest gaming, szczególnie kiedy jest on powiązany z edukacją. Branża gier rozwija się w niesamowitym tempie, a rynek jest silnie zglobalizowany. Skupianie się na różnych branżach pozwala zdywersyfikować portfel inwestycyjny, co ma szczególne znaczenie dla bezpieczeństwa inwestorów.

Społeczne zaangażowanie nie pomniejsza zysków

Czy inwestowanie zaangażowane społecznie wyklucza lub pomniejsza szansę na zyski lub ich potencjalną wysokość? Okazuje się, że inwestor stoi jedynie przed pozornym dylematem. Podmioty zajmujące się impact investingiem mogą działać podobnie do funduszy venture capital. Ich inwestycje również są obarczone wyższym ryzykiem, ale też potencjałem sporego zysku. Wyróżnikiem impact investingu jest przede wszystkim rodzaj spółek, w których lokowane są środki.

Stoimy na stanowisku, iż z punktu widzenia inwestora mechanizmy impact investingu nie różnią się nadto od innych form lokowania kapitału. Jego dodatkową wartością jest społeczne oddziaływanie inwestycji. Rozumieją to osoby, które postanowiły ulokować swoje pieniądze w rozwijających się firmach. Inwestorzy zwracają uwagę nie tylko na sprawność organizacyjną spółki czy jej potencjał generowania zysków, ale również na jej oddziaływanie na otaczający nas świat.

Z uwagi na wzrost tego segmentu inwestycji, tak za granicą, jak i w Polsce można przypuszczać, że inwestycje społecznie odpowiedzialne, w tym impact investingowe, będą miały coraz większy udział w rynku. Ekologiczna i społeczna transformacja potrzebuje odpowiedniego zaplecza biznesowo–technologicznego, a także wsparcia inwestorów, których środki będą właściwie lokowane.

Autor: członek zarządu i lead inwestor Mercaton ASI

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dotacje unijne dla firm w 2021 roku

£ącznie w 2021 r. planowana jest realizacja 4 nowych konkursów na kwotę 855 mln zł, w tym 1 konkurs ogłoszony w 2020 r., który rozpocznie się w 2021 r., a także 3 nowych konkursów o wartości 355 mln zł, które zostaną ogłoszone i rozpoczęte w 2021 r. Jednocześnie kontynuowane będą 3 konkursy rozpoczęte w 2020 r., których zakończenie zostało przewidziane na 2021 r., z budżetem wynoszącym łącznie 125 mln zł.

  • Badania na rynek (3.2.1 PO IR) – budżet 500 mln zł. Konkurs przeznaczony na finansowanie projektów inwestycyjnych firm MŚP, realizujących wdrożenia wyników B+R do działalności gospodarczej.
  • Szybka ścieżka (1.1.1 PO IR) – budżet 300 mln zł. Konkurs przeznaczony na finansowanie projektów badawczo-rozwojowych MŚP oraz dużych firm, a także dla konsorcjów również z udziałem jednostek naukowych.
  • Design dla przedsiębiorców – Dostępność+ (2.3.5 PO IR) – budżet 70 mln zł.
  • Wsparcie przedsiębiorstw w przygotowaniu do udziału w programach europejskich – Granty na Eurogranty (2.3.6 PO IR) – budżet 5 mln zł.
  • Rozwój potencjału koordynatorów Krajowych Klastrów Kluczowych (2.3.7 PO IR) – budżet 50 mln zł.
  • Wsparcie MŚP w promocji marek produktowych – Go to Brand – Konkurs dedykowany EXPO w Dubaju 2020 (3.3.3 PO IR) – budżet 50 mln zł.
    W tabeli przedstawiam aktualny harmonogram naborów dla wybranych programów w ramach PO IR.

Wsparcie prowadzenia prac B+R przez firmy

W ramach I osi priorytetowej planowany jest do ogłoszenia 1 konkurs na kwotę 300 mln zł w poddziałaniu 1.1.1 Badania przemysłowe i prace rozwojowe realizowane przez przedsiębiorstwa. Konkurs skierowany zostanie do firm z sektora MŚP, dużych przedsiębiorstw oraz konsorcjów, również z udziałem jednostek naukowych, w ramach którego możliwe jest ubieganie się o maksymalnie 80 proc. dofinansowania kosztów kwalifikowanych projektu.

Dofinansowaniem można objąć m.in. takie koszty jak: wynagrodzenia pracowników zaangażowanych w realizację prac badawczych, usługi, koszty amortyzacji, najmu lub leasingu aparatury badawczej, materiały i surowce, elementy do budowy prototypów, koszty pośrednie (m.in. wynagrodzenia kadry zarządzającej, administracyjnej). Możliwe jest również dofinansowanie prac przedwdrożeniowych w wysokości max. 90 proc. kosztów kwalifikowanych tej części projektu. Nabór wniosków zostanie rozpoczęty 22 marca 2021 r. i zakończy się 04 maja 2021. r.

Wsparcie otoczenia i potencjału przedsiębiorstw do prowadzenia działalności B+R+I

W II osi priorytetowej ogłoszony zostanie 1 nowy konkurs w ramach podziałania w poddziałaniu 2.3.6 Wsparcie przedsiębiorstw przygotowaniu do udziału w programach europejskich – Granty na Eurogranty o wartości alokacji 5 mln zł. Ponadto, kontynuowane będą 3 konkursy rozpoczęte
w 2020 r. w poddziałaniach: 2.3.5 Design dla przedsiębiorców, poddziałania 2.3.6 Wsparcie przedsiębiorstw w przygotowaniu do udziału w programach europejskich – Granty na Eurogranty oraz poddziałania 2.3.7 Rozwój potencjału koordynatorów Krajowych Klastrów Kluczowych na łączną wartość alokacji w wys. 125 mln zł.

W ramach działania 2.3.5 PO IR "Design dla przedsiębiorców" dofinansowaniu będą podlegać projekty mające na celu opracowanie nowego lub ulepszonego projektu wzorniczego, którego efektem będzie wdrożenie na rynek innowacji produktowej oraz dofinansowanie inwestycji niezbędnej do jej wdrożenia. Innowacja produktowa musi odpowiadać na specyficzne potrzeby osób z ograniczeniami funkcjonalnymi (fizycznymi i poznawczymi).

@@

Nowy lub znacząco ulepszony produkt musi odpowiadać na potrzeby osób o szczególnych wymaganiach, w tym indywidualnych, wynikających z braku pełnej sprawności. Dotyczy to osób:

  • na wózkach inwalidzkich,
  • poruszających się o kulach,
  • o ograniczonej możliwości poruszania się,
  • niewidomych i słabo widzących,
  • głuchych, słabo słyszących, głuchoniewidomych,
  • z niepełnosprawnościami psychicznymi i intelektualnymi,
  • osób starszych i osłabionych chorobami,
  • kobiet w ciąży, osób z małymi dziećmi, w tym wózkami dziecięcymi,
  • mających trudności w komunikowaniu się z otoczeniem (także z rozumieniem języka pisanego albo mówionego),
  • o nietypowym wzroście, w tym również dzieci,
  • z ciężkim lub nieporęcznym bagażem, towarem.

Maksymalne dofinansowanie: 1.125.000 zł. Najbliższa runda konkursowa potrwa do 28 lutego 2021 r. (cały nabór zakończy się 28 lipca 2021 r.). Wnioskodawcy: MŚP – mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa prowadzące działalność na terytorium Polski, poza Polską Wschodnią (tj. województwami lubelskim, podlaskim, podkarpackim, świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim).

Wsparcie innowacji w przedsiębiorstwach

W III osi w 2021 r. ogłoszony zostanie 1 nowy konkurs na kwotę alokacji 50 mln zł w poddziałaniu w 3.3.3 Wsparcie MŚP w promocji marek produktowych – Go to Brand – Konkurs dedykowany wystawie EXPO w Dubaju 2020.

Ponadto, rozpoczęty zostanie nabór w poddziałaniu 3.2.1 Badania na rynek, dla konkursu z alokacją wysokości aż 500 mln zł ogłoszonego w 2020 r. Konkurs wspierający projekty inwestycyjne mające na celu wdrożenie we własnej działalności gospodarczej wyników prac B+R zrealizowanych przez Wnioskodawcę samodzielnie lub na jego zlecenie, lub zakupionych od podmiotu zewnętrznego, umożliwiających wprowadzenie na rynek nowych lub znacząco ulepszonych produktów bądź usług.

Dofinansowaniu podlegają m.in. następujące koszty: roboty i materiały budowlane (m.in. budowa lub rozbudowa zakładu produkcji), środki trwałe (m.in. maszyny, urządzenia, linie technologiczne), wartości niematerialne i prawne (m.in. know-how, licencje, patenty). Nabór wniosków rozpocznie się 13 stycznia 2021 r. i potrwa do 17 lutego 2021 r. Wnioskodawcy: MŚP – mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa.

Pełny harmonogram POIR na 2021 r. dostępny jest na stronie programu pod adresem: https://www.poir.gov.pl/strony/skorzystaj/harmonogram-naborow-wnioskow/

Autorka jest Dyrektorem Zarządzającym Działem Doradztwa Unijnego w Tridon Consulting
 

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Green bonds nowoczesne źródło kapitału dla firm

Polskie przedsiębiorstwa mogą pozyskiwać kapitał na swoją działalność z wielu źródeł: bezpośrednio od pożyczkodawców lub pośrednio poprzez rynek finansowy. Można przyjąć, że na rynku finansowym każda firma znajdzie potrzebny kapitał na warunkach dla niej dogodnych. Proces pozyskiwania kapitału przez przedsiębiorstwa na prowadzoną działalność gospodarczą jest niezwykle ważnym procesem decyzyjnym.

Wymaga od zarządzających znajomości procesów finansowych firmy oraz śledzenia nowości na rynku finansowym. Możliwości pozyskiwania kapitału przy wykorzystaniu innowacyjnych instrumentów finansowych, które oferuje rynek krajowy, a w szczególności rynek globalny, wpływają na poszerzenie sposobów gromadzenia kapitału, w tym kapitału dłużnego.

Obligacje zielone, czyli najnowsza forma obligacji na rynku finansowym

Obligacje zielone to jeden z rodzajów obligacji, których nazwa związana jest z celem, na który będą przeznaczone pozyskane środki finansowe. Pozyskane w ten sposób pieniądze mogą być wykorzystane do finansowania realizowanych przedsięwzięć ekologicznych. Zielone obligacje – ang. green bonds (GB) – są częścią szybko rozwijających się Green Finance, czyli zielonych finansów.

W obowiązującym w Polsce porządku prawnym obligacje zielone nie zostały jeszcze oficjalnie uwzględnione jako odrębny rodzaj obligacji. Aby obligacje mogły zostać uznane za zielone na międzynawowym rynku finansowym, muszą przejść proces certyfikacji, za który odpowiada ICMA – International Capital Market Association. ICMA publikuje wytyczne dotyczące procesu emisji zielonych obligacji. Mają one na celu zapewnienie przejrzystości, jawności i sprawozdawczości, które służą promowaniu spójności rynku zielonych obligacji. ICMA wskazuje, że celem „…GBP (Green Bond Principles) jest poprawa dostępu do informacji dla uczestników rynku oraz zachęcanie do finansowania zielonych projektów poprzez emisję zielonych obligacji” [podane za publikacją ICMA z czerwca 2018 r.: Green Bond Principles Voluntary Process Guidelines for Issuing Green Bonds, czyli Green Bond Principles (GBP): Niewiążące wytyczne dotyczące procesu emisji zielonych obligacji].

Publikowane zasady służą i pomagają „emitentom w procesie przekształcania modeli biznesowych na bardziej zrównoważone ekologicznie poprzez realizację konkretnych projektów”. Na rynku finansowym analizie podlegają instrumenty finansowe, które są wykorzystywane do finansowania przedsięwzięć ekologicznych.

@@

W związku z faktem, że ICMA jest instytucją międzynarodową o uznanej renomie, wydającą wytyczne akceptowane przez podmioty na rynku, przyjęto jej definicję. Określa ona obligacje jako zielone, gdy spełniają one cztery podstawowe kryteria GBP i z których wpływy wykorzystywane są wyłącznie do pełnego lub częściowego finansowania bądź refinansowania nowych, lub istniejących projektów, które zaliczają się do projektów zielonych. Kryteria, na które wskazuje ICMA, to:

  • wykorzystanie środków na jeden z określonych sektorów,
  • proces oceny i selekcji projektów,
  • zarządzanie środkami,
  • raportowanie.

ICMA rekomenduje, aby emitenci stosowali się do wytycznych podanych przez tę organizację, gdyż umożliwi to ograniczenie asymetrii informacji pomiędzy podmiotami na rynku obligacji zielonych. Podkreślane jest również znaczenie przejrzystości, rzetelności i kompletności ujawnianych informacji, a ocena potencjalnych inwestycji możliwa jest dzięki ujednoliconemu raportowaniu. Forma i układ komponentów raportu został opublikowany jako dokument ICMA.

Jakie obligacje zalicza się do green bonds?

Zaliczenie obligacji do grupy obligacji zielonych następuje na podstawie przeznaczenia środków uzyskanych z emisji obligacji. Katalog dziedzin projektów, które podlegają zakwalifikowaniu jako obligacje zielone, jest następujący:

  • energia odnawialna,
  • czysty transport,
  • dostosowanie do zmian klimatu,
  • efektywność energetyczna,
  • ochrona bioróżnorodności lądowej i wodnej,
  • produkty, technologie produkcji oraz procesy wydajne ekologicznie lub dostosowane do gospodarki o obiegu zamkniętym,
  • zapobieganie powstawaniu zanieczyszczeń i ich kontrola,
  • zielone budynki spełniające standardy i wymogi certyfikacji, ustanowione na poziomie regionalnym, krajowym i międzynarodowym,
  • zrównoważone gospodarowanie zasobami wodnymi i ściekami,
  • zrównoważone zarządzanie żywymi zasobami naturalnymi oraz wykorzystaniem gruntu.

Przedsiębiorstwa, które korzystają z obligacji zielonych, mają możliwość wybrania dogodnej dla siebie formy obligacji spośród następujących rodzajów obligacji: standardowej, przychodowej, projektowej oraz sekurytyzowanej. Standardowa zielona obligacja (ang. Standard Green Use of Proceeds Bond) to obligacja, która jest zgodna z zasadami GBP. Emitowana jest z prawem regresu wobec emitenta.

Zielona obligacja przychodowa (ang. Green Revenue Bond) to obligacja emitowana zgodnie z zasadami GBP bez prawa regresu wobec emitenta. Występujące ryzyko kredytowe dotyczy zadeklarowanych przepływów pieniężnych, opłat, podatków oraz innych. Środki trafiają do projektów ekologicznych, które mogą być wzajemnie powiązane.

Zielona obligacja projektowa (ang. Green Project Bond) to obligacja (z regresem lub bez), która jest zgodna z zasadami GBP. Takie obligacje są emitowane w celu sfinansowania jednego lub kilku projektów ekologicznych. Przy tej emisji inwestor ponosi ryzyko związane z projektem.
Zielona obligacja sekurytyzowana (ang. Green Securitised Bond) to obligacja, która jest zgodna z zasadami GBP. Charakteryzuje ją zabezpieczenie przez jeden lub kilka projektów ekologicznych; mogą to być listy zastawne, papiery wartościowe zabezpieczone aktywami (ABS), hipoteczne listy zastawne (MBS) i inne struktury.

Polskie firmy a zielone obligacje

Na polskim rynku miała miejsce tylko jedna emisja obligacji zielonych, zrealizowana przez Cyfrowy Polsat. Spółka wyemitowała siedmioletnie, niezabezpieczone obligacje. Cyfrowy Polsat zobowiązuje się płacić WIBOR 6M plus 1,65 pkt proc. (podane w: Green Bond Framework, Cyfrowy Polsat Capital Group). Celem emisji obligacji zielonych jest refinansowanie poniesionych przez emitenta i spółki zależne emitenta w latach 2017-2019 kosztów związanych z ich poprawą efektywności energetycznej i obniżeniem wykorzystania liczby komponentów elektronicznych. Obrany cel ma w efekcie zredukować ślad węglowy podmiotu. Cały proces otrzymał pozytywną opinię ekspercką (Second Party Opinion) pod kątem zgodności z Green Bond Principles 2018.

@@

W GBF Cyfrowy Polsat wskazał wybrane kategorie projektów, które będą realizowane w ramach kategorii kwalifikujących jako zielone, a są to: efektywność energetyczna, energia odnawialna, zapobieganie powstawaniu zanieczyszczeń i ich kontrola, zielone budynki i produkty, technologie produkcji oraz procesy wydajne ekologicznie lub dostosowane do gospodarki o obiegu zamkniętym. Środki pochodzące z emisji obligacji zielonych przyczynią się do realizacji projektów, które będzie można zaklasyfikować do kategorii GBP. Emitent, Grupa Cyfrowy Polsat, wskazuje, że mogą wystąpić odchylenia od zakładanych w GBF wartościach wpływu efektów realizowanych projektów.

Powołując się na publikacje prasowe, zainteresowanie polskich firm zielonymi obligacjami jest dość duże. Z tej formy pozyskiwania kapitału zamierzają skorzystać m.in. takie firmy, jak PKN Orlen i Columbus Energy, przeznaczając środki na działania w obszarze OZE i redukcji emisji CO2.
Podsumowując, analiza innowacyjnego instrumentu, jakim są zielone obligacje, wskazuje na następujące kwestie:

  • zielone obligacje to instrument specjalistyczny, możliwy do wykorzystania przez rozwinięte firmy,
  • brak doświadczenia, które jest pomocne w realizacji przedsięwzięć finansowych na tak dużą skalę i o tak dużych wartościach,
  • brak danych rynkowych,
  • niepewność regulacyjna,
  • nieprzewidywalność polityczna,
  • brak wsparcia ze strony państw.

ICMA zwraca uwagę, że na rynku, w miarę jego rozwoju, mogą się pojawić kolejne rodzaje obligacji zielonych. Ciekawą koncepcją proekologicznych działań są blue bonds, których celem jest wspieranie projektów przyczyniających się do ochrony mórz i oceanów, zarządzania rybołówstwem i innych mających na celu ochronę gospodarki oceanicznej.

Zainteresowanie finansów działalnością środowiskową proekologiczną, przejawiającą się w wyodrębnieniu gałęzi finansów zielonych, zasługuje na przybliżenie tematu. Określa się ją jako działania na rynku finansowym, na którym dokonywana jest alokacja środków finansowych w działania i inicjatywy prośrodowiskowe, mające na celu poprawę klimatu i ochronę środowiska.
W dobie postępującej degradacji środowiska takie działania zasługują na szczególną uwagę. Dobrze, że również finanse angażują się w działania tak ważne, jak utrzymanie naszej planety w dobrej kondycji, gdy procesy są w głównej mierze skierowane na globalizację i wirtualizację środowiska.
 

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zdolność kredytowa firmy w ujęciu banku i funduszu finansującego MŚP

Ocena tych samych kryteriów zdolności kredytowej może być inna w przypadku banku, a inna w przypadku instytucji pozabankowych. Badanie zdolności kredytowej firmy polega na ocenie możliwości obsługi zadłużenia w umówionych wcześniej kwotach i terminach. Metody oceny mogą się jednak różnić zarówno między poszczególnymi bankami, jak i między innymi instytucjami. Sektor bankowy podlega regulacjom wydawanym przez KNF.

Są to jednak tylko ogólne wytyczne i każdy bank kieruje się własnymi kryteriami określonymi w polityce kredytowej. Dlatego też brak zdolności kredytowej w jednym banku nie oznacza, że firma w ogóle nie uzyska finansowania bankowego. Są jednak kryteria, które występując łącznie, dyskwalifikują firmę w zasadzie w każdym banku. Czy tak będzie również w instytucji pozabankowej?

Inne zasady

Fundusze finansujące MŚP podchodzą do oceny przedsiębiorstwa na nieco innych zasadach. Przede wszystkim wykazują się większą elastycznością w spojrzeniu na zdolność firmy do obsługi zadłużenia, gdyż nie są związane regulacjami, którym podlegają banki. Większe znaczenie ma indywidualna ocena danej działalności, w tym również sposób zarządzania i wynikający z tego potencjał do dalszego rozwoju.

Fundusze nieco inaczej patrzą na poszczególne kryteria, którymi kierują się banki. W ich przypadku istotniejsza jest metoda jakościowa, badająca indywidualne cechy przedsiębiorstwa. Banki większy nacisk kładą na metodę ilościową, analizującą mierzalne dane i wyniki finansowe. W każdym przypadku w ocenie zdolności kredytowej pojawia się jednak kilka stałych kryteriów.

Historia biznesowa

Dla banku istotne jest, aby historia biznesowa była odpowiednio długa. ¯eby uzyskać kredyt, należy wykazać się udokumentowaną historią biznesową i kredytową, najlepiej obejmującą okres przynajmniej 2 lat. Wiele banków działa w tej kwestii zero-jedynkowo, biorąc pod uwagę jedynie okres działania przedsiębiorstwa. W przypadku funduszy bardziej istotne będzie to, jakie doświadczenie biznesowe mają osoby zarządzające i jakie wyniki osiągały, zarządzając poprzednimi firmami. Fundusze finansują często zarówno przedsiębiorstwa dojrzałe, jak i start-upy. Najważniejszym kryterium jest realny potencjał na szybki wzrost.

@@

Kondycja finansowa

Odnotowana strata na działalności, spadające przychody lub marże, wysoki poziom zadłużenia czy sezonowość przychodów firmy to czynniki, które dla wielu banków przekreślają możliwość udzielenia kredytu. Fundusz ocenia firmę całościowo, patrząc przez pryzmat jej potencjału
i dotychczasowych osiągnięć, a nie krótkoterminowych wyników. Spadek przychodów nie musi oznaczać, że tendencja ta zostanie trwale utrzymana.

Może to wynikać na przykład z tego, że poprzedni rok był wyjątkowo dobry i zanotowano jednorazowe, wyższe przychody. Ogólnie rzecz ujmując, fundusze mają możliwość oceny kondycji finansowej w znacznie szerszym kontekście. Wartość poszczególnych wskaźników finansowych nie musi mieć dominującego wpływu na wynik takiej analizy.

Wartość firmowego majątku

To jedno z podstawowych kryteriów oceny zdolności kredytowej branych pod uwagę przez banki. Niski poziom kapitału własnego lub brak majątku trwałego firmy są jednym z najczęstszych powodów decyzji odmownej w sprawie kredytu. W przypadku funduszu wartość posiadanego przez firmę majątku nie jest aż tak kluczowa. Wyżej ceniony jest kapitał intelektualny przedsiębiorstwa, jego doświadczenie i know-how, które dają realne szanse na przyszłe zyski.

Otoczenie biznesowe, branża

W związku z kryzysem wywołanym przez pandemię koronawirusa wiele branż, a zwłaszcza gastronomiczna, eventowa czy hotelarska, trafiły na listę podwyższonego ryzyka. Wiąże się to z tym, że działając w danym obszarze, firma jest narażona na ryzyko utraty zdolności do obsługi zadłużenia na skutek czynników zewnętrznych, charakterystycznych dla określonej branży.
Fundusze również kalkulują ryzyko i biorą pod uwagę zagrożenia wiążące się z pewnymi obszarami gospodarki, ale na ogół nie ma branż z góry wykluczanych z finansowania. Są przedsiębiorstwa, które wyróżniają się pozytywnie na tle swojej branży i pomimo ogólnych negatywnych tendencji w sektorze mogą radzić sobie na tym tle ponadprzeciętnie dobrze.

Zabezpieczenie

Powszechnie stosowanym zabezpieczeniem kredytu jest weksel wystawiony przez kredytobiorcę, jednak samodzielnie nie jest on zazwyczaj wystarczający. Ciekawą opcją jest skorzystanie
z gwarancji de minimis BGK, która pokrywa 60 proc. kwoty kredytu, a w wyniku zmian spowodowanych pandemią wartość ta została podwyższona do 80 proc. W pozostałej jednak części zabezpieczenie musi przedstawić kredytobiorca. Fundusze są bardziej elastyczne w kwestii zabezpieczeń. Chętniej przyjmują zabezpieczenia, które dla banku mogą nie przedstawiać wystarczającej wartości, na przykład w postaci zastawu na udziałach czy cesji wierzytelności przyszłych.

Niezależnie od tego, czy firma stara się o kredyt czy finansowanie pozabankowe, powinna pamiętać, że zasady ich udzielania nie zawsze są takie same. Zależą zarówno od polityki wewnętrznej stosowanej przez instytucje finansowe, jak i zmieniających się warunków makroekonomicznych. Negatywna ocena zdolności kredytowej dokonana przez bank nie oznacza jednak, że firma nie ma szans na finansowanie pozabankowe. Trzeba mieć świadomość tego, że
istnieją różne opcje, a kredyt nie jest jedynym rozwiązaniem, jeśli chodzi o rozwijanie biznesu.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Co należy wiedzieć na temat chwilówek?

Chwilówka na dowód – jak jest przyznawana?

Chwilówka to nic innego, jak szybka pożyczka najczęściej udzielana przez internet. Za usługę tą odpowiedzialne są firmy pożyczkowe, czyli niezależne instytucje pozabankowe, które udostępniają klientom własne pieniądze. Każda z nich posiada własną politykę udzielania wsparcia finansowego, jednak łączy je kilka wspólnych cech. Pierwszą z nich jest prostota ubiegania się o pieniądze. Wniosek składa się online, a związane z nim formalności są ograniczone do niezbędnego minimum. Aby uzyskać pieniądze, nie musimy załączać stosów dokumentów ani posiadać stabilnego zatrudnienia – jedynym dokumentem, jaki musi znaleźć się przy wniosku, jest skan dowodu osobistego niezbędny do potwierdzenia tożsamości pożyczkobiorcy.

Proces weryfikacji wniosku jest bardzo szybki, a pieniądze wpływają na konto klienta w ciągu zaledwie kilkunastu minut po jego przesłaniu. Pożyczkobiorca może spożytkować je na dowolny, wybrany przez siebie cel pamiętając o terminowej spłacie pożyczki. Chwilówka na dowód jest szybką pożyczką o charakterze krótkoterminowym, należy więc liczyć się z koniecznością jej uregulowania w ustalonym czasie, który waha się najczęściej od 30 do 45 dni. Nowi klienci mogą ponadto całkowicie za darmo sprawdzić, czy ta forma pożyczania pieniędzy jest odpowiednia dla nich – pierwsza pożyczka jest zazwyczaj bezpłatna, co oznacza, że będziemy musieli zwrócić dokładnie taką kwotę, jaką pożyczyliśmy.

Jak wybrać godną zaufania firmę pożyczkową?

Chwilówka na dowód jest bardzo atrakcyjną formą pożyczania pieniędzy pod warunkiem, że umiemy z niej korzystać we właściwy sposób. Najważniejszy jest wybór sprawdzonej i godnej zaufania firmy pożyczkowej, od której pożyczymy pieniądze. W tym celu warto sprawdzić, czy mamy do czynienia z legalnie działającą w Polsce firmą, zapoznać się z opiniami jej dotychczasowych klientów oraz warunkami udzielania wsparcia finansowego. Warto wybierać w szczególności usługi tych firm, które oferują klientom dostęp do kalkulatorów spłaty. Wpisując w nich dane na temat pożyczki (kwotę i okres spłaty) otrzymamy dokładne informacje na temat realnego kosztu pożyczki.

Na szczególną uwagę zasługują firmy pożyczkowe, które regularnie organizują dla swoich klientów atrakcyjne akcje promocyjne. Nowi klienci, którzy po raz pierwszy zdecydują się na skorzystanie z ich usług mogą liczyć na otrzymanie pierwszej pożyczki za darmo, z kolei stali korzystać ze zniżek i rabatów na kolejne. W ten sposób chwilówka na dowód często okazuje się znacznie bardziej atrakcyjną formą pożyczania pieniędzy niż tradycyjne kredyty gotówkowe udzielane przez banki, z których nie każdy ma możliwość korzystać z wielu powodów.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kapitał własny firmy to często za mało, by wypłynąć na szerokie wody

Finansowany wewnętrznie powolny wzrost organiczny często oznacza utknięcie na mieliźnie małej skali. ¯eby wypłynąć na szerokie wody, trzeba wyjść poza strefę finansowego komfortu i nie bać się nowych rozwiązań. Finansowanie zewnętrzne, także to pozabankowe może być dla firmy potężnym impulsem rozwojowym, który wcale nie musi zaburzyć poczucia jej bezpieczeństwa.

Różne źródła finansowania

Na to, by nie korzystać z żadnej formy finansowania zewnętrznego, mogą sobie pozwolić przede wszystkim mikrofirmy działające na bardzo niewielką skalę. W większości przypadków podstawą finansowania majątku trwałego oraz obrotowego przedsiębiorstwa jest kapitał własny wraz z kapitałem pozyskanym ze źródeł zewnętrznych. Wówczas przedsiębiorstwo wykorzystuje efekt dźwigni finansowej, który pozwala na zwiększenie stopy zwrotu z kapitału własnego.

Jeśli chodzi o podział źródeł kapitału, optymalnie jest, gdy środki własne stanowią około 50 proc. ogólnej sumy pasywów. Proporcji tej nie należy jednak rozpatrywać w oderwaniu od branży, w jakiej działa firma i jej modelu biznesowego, stąd też zdarzają się firmy o stabilnej pozycji, które mają niższy udział kapitału własnego, na poziomie 30-40 proc. Ważna jest bowiem również zdolność do obsługi długu, determinowana przez rentowność prowadzonej działalności.

Wszystko to sprawia, że przedsiębiorstwa swój rozwój bardzo często finansują przy użyciu środków z zewnątrz. Bywa to bardzo skutecznym rozwiązaniem, trzeba jednak pamiętać, by zewnętrzne źródła kapitału dywersyfikować – zwłaszcza pod względem okresu spłaty, jak i kosztu finansowania.

Dodatkowy kapitał pozwala wykorzystać szanse

Jedną z pierwszych form finansowania zewnętrznego działalności firmy jest kredyt kupiecki. Dzięki dobrym relacjom z kontrahentami mogą go uzyskać nawet małe, początkujące przedsiębiorstwa. W toku rozwoju niezbędne staje się jednak dodatkowe finansowanie. Wiele firm sięga wtedy po leasing, kredyt obrotowy, bądź inwestycyjny. W którymś momencie pojawia się jednak poczucie niewykorzystanej szansy.

@@

Świadomość, że dzięki większemu kapitałowi wiele rzeczy można by było zrobić szybciej, lepiej i bardziej wydajnie. Dzięki dodatkowym środkom można np. otworzyć nowy kanał dystrybucji lub rozbudować dział sprzedaży, a tym samym rozwinąć działalność. Niedoinwestowanie może grozić utratą szansy na rozwój oraz tym, że klienci zaczną przechodzić do konkurencji.

Dokąd po pieniądze?

Najczęściej pierwsze kroki przedsiębiorcy kierują w stronę banku. Rozmowy nie zawsze kończą się jednak sukcesem. Dla banku najważniejsza jest właściwa ocena ryzyka kredytowego, oparta na wystandaryzowanych systemach scoringowych. Wiele firm nie wpisuje się w te parametry, a przez to nie ma szans na zdobycie finansowania bankowego.

Spotykając się z odmową banku, warto rozważyć znalezienie partnera, który dostrzeże potencjał danego biznesu i wesprze zarząd w realizacji założonej strategii. Możliwości jest wiele. W zależności od tego, czy firma jest prowadzona z myślą o jej sprzedaży w całości, czy też nie, do rozważenia są następujące opcje finansowania:

  • udziałowe: fundusz venture capital, anioł biznesu,
  • dłużne typu private debt: dług senioralny, dług konwertowalny na udziały lub akcje, dług podporządkowany, dług o charakterze hybrydowym – mezzanine debt.

Najważniejsze, aby finansowanie i sposób jego spłaty było dostosowane do możliwości i potrzeb firmy.

Bezpieczeństwo bywa złudne

Największą zaletą kapitału własnego jest bezpieczeństwo i swoboda działania. W przypadku, gdy sytuacja rynkowa przybierze niewłaściwy obrót, brak zobowiązań daje możliwość zakończenia działalności w dowolnym momencie bez ryzyka „zostania z długami”.

Takie podejście do finansowania ma jednak wady, które poważnie ograniczają rozwój biznesu. Największe z nich to niedostosowanie się na czas do aktualnych potrzeb rynkowych i brak możliwości realizowania niezbędnych inwestycji. Często oznacza to także ryzyko pozostania w tyle za konkurencją, a w konsekwencji tego utratę udziału w rynku.

W obecnej sytuacji gospodarczej bezpieczeństwo daje przede wszystkim płynność finansowa. Należy zadbać, by finansowanie było na poziomie umożliwiającym działalność, nawet w okresie opóźnień w spływie należności lub spadku przychodów ze sprzedaży. Środki własne mogą do tego nie wystarczyć. Dodatkowe finansowanie pomoże nie tylko w utrzymaniu płynności, ale też da szansę na dalszy rozwój.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jak pozyskiwać środki z venture capital?

W relacjach na linii start-up – inwestor obu stronom zależy na jak największym sukcesie finansowanej firmy. Kapitałodawca bardziej inwestuje, niż pożycza, gdyż liczy na określone zyski w przyszłości. W zamian chce jednak dobrego biznesplanu oraz pełnej transparentności.

Czy venture capital jest na pewno dla mojego biznesu?

Do funduszy venture capital zgłaszają się często firmy z potencjałem, dla których nierzadko niemożliwe jest zdobycie tradycyjnego kredytu bankowego – chociażby ze względu na wysokie ryzyko takiej inwestycji. Fundusze venture capital są więc niejako przeznaczone dla firm, których
rozwój obarczony jest wysokim stopniem ryzyka.

Wiadomo jednak, że venture capital to nie działalność charytatywna. Inwestując w przedsiębiorstwo, fundusz spodziewa się zysku. Aby firma miała szansę na uzyskanie tego rodzaju wsparcia, jej produkt, wizja, czy pomysł muszą mieć wyjątkowy potencjał wzrostowy, który zbilansuje niebezpieczeństwo inwestycji.

Co istotne, dla inwestorów mniejsze znaczenie ma branża, w której dana spółka chce się rozwijać, czy też jej „metryka”. Start-upy i młode firmy, które korzystają z pomocy venture capital, to zazwyczaj wyjątkowe pomysły, stąd trudno jest określić, kiedy najlepiej byłoby ulokować
w nich kapitał z zewnątrz.

Pierwsze koty za płoty z inwestorem venture capital

Na początku powinniśmy się przedstawić, ale nie robimy tego osobiście. Całą procedurę inicjujemy od przekazania inwestorowi tzw. teasera inwestycyjnego.
Jest to coś w rodzaju firmowego życiorysu. Dzięki niemu nasz start-up czy firma mają szansę dać się poznać – w tym bardziej formalnym, jak i nieco bardziej reklamowym sensie. W teaserze powinno znaleźć się miejsce na opis firmy – historii, aktualnej sytuacji, planów i perspektyw na przyszłość. Jeśli nasz pomysł jest innowacyjny i nieszablonowy, to warto przedstawić wizję tego, jak rozwijać się będzie działalność.

Firma to ludzie i potencjalni inwestorzy będą chcieli wiedzieć, do kogo trafiają ich środki – jak bardzo merytoryczne i przedsiębiorcze osoby wspierają. Stąd niezmiernie ważne jest przedstawienie w teaserze naszego zespołu.

Nie możemy też zapomnieć, aby opisać rynek. ¯aden start-up, czy przedsiębiorstwo nie działają w próżni. Wiedza na temat otoczenia własnej firmy, respekt dla jego możliwości, ale też realna ocena zagrożeń to dla naszego przyszłego inwestora znak, że mamy niezbędną wiedzę i kompetencje dla dalszego rozwoju biznesu.

Kluczowy dla teasera inwestycyjnego jest oczywiście biznesplan. Aby był skuteczny i zgodny ze standardami rynku, musi być bardzo szczegółowy, opracowany z najmniejszymi detalami. Trzeba jednakże dodać, że w początkowej fazie selekcji analityków w funduszach nie interesują szczegóły, gdyż nie mają oni czasu na rozpatrywanie każdego projektu od początku do końca. Jak zatem odpowiednio „wykorzystać” biznesplan do wstępnego zainteresowania inwestora? Najlepiej wyciągnąć z niego najważniejsze, konkretne i rzucające się w oczy informacje. Dalej pozostaje nam już tylko czekać na spotkanie.

@@

Spotkanie z inwestorem

Każdy, kto choć raz dowiedział się, że inwestor zainteresował się jego biznesem, popadał w stan bliski euforii. Po początkowej fali entuzjazmu wielu wpada jednak w panikę, mając świadomość, że teraz wszystko zależy już tylko od nich samych, czyli de facto od tego, jak zaprezentują swój pomysł na pierwszym spotkaniu.

Taka prezentacja nie różni się jednak zbytnio od tego, co zawarto w teaserze. Warto oczywiście jak najlepiej przygotować się merytorycznie z szeroko pojętej wiedzy na temat własnej firmy, poszerzonej o dane dotyczące zespołu, analizy finansowej i innych aspektów, które wpływają na rentowność przedsięwzięcia.

Tu w sukurs idą oczywiście pomoce wizualne, czyli na przykład klasyczna prezentacja multimedialna, przygotowana starannie i w ciekawy sposób, współgrająca z tym, o czym opowiada prezentujący.

Po tej części należy oczekiwać na pytania od inwestorów, którzy będą chcieli się upewnić, że założyciel jest w stanie osiągnąć to, co obiecał. Należy się wiec spodziewać wielu osobistych pytań, jak i też niezależnego researchu na nasz temat, aby sprawdzić nasze kwalifikacje. Często trzeba też pokazać działający prototyp, coś, co inwestorzy mogą zobaczyć, wykorzystać, a następnie pokazać własnym ekspertom w celu uzyskania niezależnych opinii.

Ten etap jest niezwykle ważny, gdyż analizujący naszą firmę specjaliści mogą w tym momencie upewnić się, że stojący przed nimi przedstawiciele są fachowcami i naprawdę wiedzą, o czym mówią. Dopiero ta pewność prowadzi do ostatniego etapu przed podpisaniem umowy – negocjacji warunków.

Przeciąganie liny, czyli negocjacje warunków

Zaproszenie do negocjacji to znak, że inwestorzy zainteresowali się naszym pomysłem, ale uzyskanie wsparcia z funduszu nadal nie jest jeszcze pewne. Na tym etapie spotykają się dwa cele – inwestora i przedsiębiorcy. Pierwszy dąży do tego, by jak najlepiej zabezpieczyć własny kapitał, drugi potrzebuje jak największego wsparcia finansowego.

Negocjacje nie są etapem łatwym, gdyż nieważne w jak elokwentny sposób przedstawimy naszą ofertę, to venture capital mogą mieć… specjalistów od negocjacji z silnym przekonaniem, że nie można iść na zbyt wiele ustępstw. Na koniec dnia zarówno przedsiębiorca, jak i fundusz chcą
wypracować zysk, którego podstawą będzie kapitał, ale też innowacyjny, kreatywny pomysł młodej firmy.

Rozpoczynając negocjacje, powinniśmy zatem mieć świadomość, że oferta funduszu VC to wielka szansa i warto pójść na pewne ustępstwa, żeby o nią zawalczyć. Zawsze możemy też negocjować, czyli poprosić o wyższą wycenę, zmienić warunki, dodać własne zastrzeżenia. Musimy się jednak upewnić, że możemy podać solidne uzasadnienie wszystkich argumentów. Na tym etapie należy wszystko omawiać z prawnikiem, a na końcu po prostu dobrze wykorzystać naszą szansę.

Kiedy już inwestorzy zgodzą się wesprzeć nasz pomysł, należy się upewnić, że nasz prawnik jest doświadczony w rundach finansowania, ponieważ na stole pojawi się wiele dokumentów i warunków, które na początku będą wydawać się dobre. Prawnik, jako „bezpiecznik” podpisania umowy, będzie w stanie powiedzieć, co jest niestandardowe, a jakie warunki są w dłuższej perspektywie nieatrakcyjne.

Jak zwiększyć swoją szansę?

Aby zwiększyć szanse na zostanie dostrzeżonym przez fundusze, warto brać udział w konferencjach start-upowych i korzystać z często oferowanych przez nich spotkań 1:1. To świetny sposób na poznanie aktywnych VC i uzyskanie opinii na temat swojego produktu i jego ogólnej prezentacji. Pamiętajmy, że na bardzo wczesnym etapie, takim jak pre-seed/seed, inwestorzy patrzą głównie na założyciela i zespół.

Autor: przedsiębiorca, założyciel start-upów i firm informatycznych
 

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ile kosztuje kredyt dla firm?

Koszty kredytu zależą przede wszystkim od jego rodzaju – czy jest on odnawialny w rachunku, obrotowy czy też inwestycyjny. Standardowy koszt to prowizja za jego udzielenie – średnio jest to od 2 do 4 proc., w zależności od banku.

W przypadku limitu w koncie na bieżącą działalność gospodarczą występuje konieczność uregulowania odsetek od wykorzystanej kwoty (wysokość zależy od oprocentowania kredytu, które może wynosić kilka procent w skali roku), ale często też musimy płacić prowizję od niewykorzystanego limitu. Nierzadko kosztem jest również prowizja od wcześniejszej częściowej lub całkowitej spłaty kredytu firmowego (zwykle 2-3 proc. w przypadku kredytów ratalnych) oraz prowizja za odnowienie zobowiązania (np. 2 proc., jest to jednak wartość różniąca się w zależności od banku).

Kolejnym elementem, o którym warto pamiętać, jest prowizja za podwyższenie kwoty kredytu (w zależności od banku może to być od 0 do 5 proc.). Przy kredytach inwestycyjnych często pojawi się prowizja za rozpatrzenie wniosków (w zależności od banku może to być od 0 do 3 proc.). Kosztem jest również ubezpieczenie. W sytuacji, kiedy zabezpieczeniem kredytu jest poręczenie Banku Gospodarstwa Krajowego, to również procent od tego poręczenia stanowi jedną ze składowych ostatecznego kosztu (może to być wartość rzędu 0,5 proc. w skali roku).

Jak liczyć w praktyce

Wszystko to brzmi skomplikowanie, a koszty składowe wydają się trudne do realnego oszacowania. ¯eby zobaczyć więc całkowity koszt kredytu firmowego, najlepiej jest przeprowadzić przykładową symulację. I tak poniżej znajduje się koszt kredytu firmowego dla wybranego banku (symulacja obejmuje pożyczkę firmową ratalną w mBanku na koniec lipca 2020 r.), gdzie przy kwocie kredytu 100 tys. zł będzie on wynosił ponad 29,5 tys. zł:

  • kwota kredytu: 100.000 zł,
  • oprocentowanie nominalne w skali roku: 6,17 proc.,
  • prowizja za udzielenie: 2 proc.,
  • okres Kredytowania: 84 miesiące,
  • miesięczna rata: 1.469 zł,
  • całkowity koszt kredytu: 29.567,68 zł.

Koszty uzyskania przychodów

Nie mniej ważne dla przedsiębiorcy jest pytanie, co z takiego kredytu można wliczyć w koszty uzyskania przychodu? Odpowiadając na to pytanie, warto wspomnieć, że nie jest możliwe odliczenie całego kredytu od kosztów przychodu. Możemy natomiast odliczyć wszystkie opłaty związane z udzieleniem i obsługą kredytu, a więc prowizję, ubezpieczenie kredytu (ubezpieczenie na życie kredytobiorcy) oraz odsetki. Wszystko to, co wiąże się z obsługą kredytu, jest kosztem uzyskania przychodu.

@@

Gdy kredyt jest wysoko oprocentowany, odsetki są większe. Jeśli kwota kredytu firmowego jest duża, odsetki stanowią spore obciążenie budżetu, jednak dzięki możliwości odliczenia ich od podatku to rozwiązanie może być korzystne.
Należy jednak pamiętać o kilku sprawach:

  • wliczyć w koszty możemy jedynie zapłacone odsetki,
  • kredyt firmowy musi być wykorzystany wyłącznie na cele związane z działalnością,
  • w przypadku kredytu firmowego zaciągniętego na potrzeby zakupu lub budowy, aby odpisać ją od podatku, inwestycja musi być oddana do użytku.

Niezbędne dokumenty

W momencie, gdy zdecydujemy się na zaciągnięcie kredytu firmowego, powinniśmy rozpocząć proces kompletowania odpowiednich dokumentów. Zalicza się do nich:

  • uproszczona księgowość: KPiR za rok bieżący, PIT za ostatni zamknięty rok obrotowy,
  • pełna księgowość: bilans oraz RZiS za rok bieżący, bilans oraz RZiS za zamknięty rok obrotowy.

Podsumowując. Jeżeli chodzi o kredyt firmowy, możemy wybrać różne formy finansowania.

Kredyt firmowy gotówkowy – najszybszy i najprostszy w uzyskaniu. Może być przeznaczony na dowolny cel.

Kredyt firmowy obrotowy – jest on również dosyć łatwy w uzyskaniu. Ubieganie się o niego nie wymaga gromadzenia dodatkowych dokumentów. Kredyt ten pomaga w spłacaniu bieżących zobowiązań. Można przeznaczyć go na spłaty faktur, zakup towarów, środków do produkcji. Banki udzielają go w formie kredytu obrotowego ratalnego lub w formie odnawialnej linii kredytowej na bieżącym rachunku.
Atutem kredytu na bieżącym rachunku jest to, że pieniądze są dostępne w każdym momencie, natomiast odsetki naliczane są jedynie od wykorzystanej kwoty. Jest to typ kredytu odnawialnego – każda spłata pozwala na użycie ponownie tych samych pieniędzy. Odsetki naliczane są tylko
od pobranej kwoty, co oznacza, że jeśli nie będziesz korzystać z debetu w danym miesiącu, koszty kredytu będą mniejsze lub nawet zerowe.

Kredyt firmowy inwestycyjny – jest on przeznaczony na realizowanie inwestycji w celu powiększania majątku firmy, czyli np. zakupu nowych sprzętów, modernizacji budynku, hal, siedziby firmy, zatrudnianie nowych pracowników. Aby uzyskać kredyt inwestycyjny, w zależności od banku oraz celu, na jaki ma być przeznaczony, należy posiadać wkład własny oraz przedstawić biznesplan lub plan inwestycji.

Na koniec warto pamiętać, że kredyt firmowy w dwóch ostatnich formach najczęściej jest zabezpieczony. Oczywiście nie każdy kredyt firmowy musi mieć zabezpieczenie, jednak bardzo niewiele banków decyduje się na posiadanie takich produktów w swojej ofercie. Dlatego też kredyt firmowy niezabezpieczony w praktyce się nie zdarza. Forma tego zabezpieczenia może być bardzo różna. Warto więc porozmawiać z doradcą kredytowym, który podpowie, co w konkretnym przypadku będzie najlepszą opcją.

Autorka jest niezależnym ekspertem kredytowym

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jak zmniejszyć ryzyko i zdobyć finansowanie dla start-upu?

Trzeba wczuć się w jego sposób myślenia i na tyle zniwelować potencjalne zagrożenia, by przedsięwzięcie nie jawiło się jako szczególnie niebezpieczne. Pieniądze dla start-upów cały czas są dostępne, ich zdobycie jest jednak trudniejsze i wymaga większego zaangażowania ze strony zainteresowanych.

Sytuacja, z którą musimy się mierzyć od kilku miesięcy sprawiła, że inwestorzy zaczęli koncentrować się przede wszystkim na swoim portfolio i wsparciu własnych spółek. Do
nowych inwestycji podchodzą zdecydowanie bardziej selektywnie, ostrożnie obserwując rynek i zmieniające się trendy. Obecnie większość funduszy oczekuje dużych zmian w zakresie wycen, które w ostatnich latach sięgnęły niespotykanych wcześniej poziomów.

Zmianie ulega też podejście do zapisów w umowach inwestycyjnych dotyczące ochrony kapitału, takich jak liquidation preference, które stają się bardziej restrykcyjne niż dotychczas. Wszystko to nie oznacza, że fundusze przestaną inwestować pieniądze, będą jednak bardziej skrupulatnie podchodzić do stosowanych przez siebie kryteriów oceny ryzyka.

Kryteria oceny projektu decydujące o sukcesie

Wstępna ocena projektu i ryzyka z nim związanego – tzw. pre term sheet due diligence zaczyna się już przy pierwszym kontakcie z pomysłodawcami projektu. Jej celem jest zweryfikowanie czy projekt wpisuje się w kluczowe dla funduszu kryteria inwestycyjne.
Na tym etapie oceniane są przede wszystkim trzy aspekty:

  • Produkt – powinien odpowiadać na realne potrzeby i mieć wyraźną przewagę konkurencyjną.
  • Zespół – powinien posiadać niezbędne, uzupełniające się kompetencje.
  • Rynek – powinien być wystarczająco duży, dynamiczny i z perspektywami rozwoju.

Dla funduszu istotne przy ocenie projektu są także efektywne kanały dystrybucji oraz potencjał do zdobycia silnej pozycji na rynku. Po podpisaniu term sheetu inwestor przystępuje do właściwej części, czyli tzw. confirmatory due diligence. W jego trakcie analizowane są aspekty projektu dotyczące m.in. zagadnień prawnych, podatkowych, technicznych, finansowych.

Na tym etapie dokładnie badana jest kondycja firmy, w celu identyfikacji i oceny ryzyka związanego z planowaną inwestycją. W przypadku transakcji venture capital należy pamiętać, że żadne due diligence nie zabezpieczy funduszu przed wszelkimi ryzykami związanymi z daną inwestycją. Dzięki przeprowadzonemu badaniu można jednak te ryzyka zidentyfikować i zrozumieć, a dzięki temu również zminimalizować.

@@

Jak przekonać inwestora?

Obecnie inwestorzy szukają przede wszystkim projektów odpornych na zawirowania gospodarcze, a szczególnie takich, które pomimo kryzysu mają szansę dynamicznie rosnąć. Dobrze widziana jest stabilność i elastyczność łańcucha dostaw, odpowiedni sposób zarządzania kadrą pracowniczą (zwłaszcza w warunkach pracy zdalnej), zastosowanie zaawansowanych technologii, strategia budowy lojalności klientów. W aktualnym otoczeniu dużego znaczenia nabiera szybkość i łatwość adaptacji do nowych okoliczności. To jak zarząd radzi sobie w trudnych warunkach, jest dobrą miarą posiadanych kompetencji.

Rozmawiając z funduszem VC, start-upy powinny szczególnie eksponować te czynniki, które obniżają ryzyko inwestora i prezentują projekt jako atrakcyjną inwestycję. Wśród nich można wymienić takie elementy jak:

  • dokładne określenie potrzeb kapitałowych i realistyczny plan finansowy,
  • potwierdzenie zdolności do generowania powtarzalnych przychodów (np. w modelu SaaS),
  • zweryfikowana rynkowo wartość oferowanych produktów i usług,
  • możliwość zdalnego zarządzania procesami sprzedaży i dystrybucji,
  • zabezpieczone, optymalne łańcuchy dostaw,
  • wycena projektu pozwalająca zrealizować oczekiwany zwrot z inwestycji,
  • prognoza na wykonalne wyjście z inwestycji (exit).

Kto ma największe szanse w czasach kryzysu?

Czasy pandemii sprawiły, że fundusze VC zaczęły intensywnie poszukiwać projektów, które odpowiadają na nowopowstałe potrzeby oraz trendy, których rozwój pandemia przyspieszyła. Powodzeniem cieszą się innowacyjne rozwiązania związane z pracą i edukacją zdalną, rozwojem sektora e-commerce i telemedycyny, cyberbezpieczeństwem czy digitalizacją i automatyzacją procesów w finansach i księgowości. Inwestycje w tych obszarach mogą przynieść funduszom ponadprzeciętne zwroty. Mając na uwadze to, że trudniej będzie o kolejne rundy finansowania, będą liczyły się projekty o niskim poziomie tzw. cash burn. Takie, które mają największą szansę, aby dobrze radzić sobie na rynku nawet bez dalszego wsparcia inwestorów, czyli po prostu zarabiać pieniądze.

Założyciele start-upów muszą dziś włożyć znacznie więcej wysiłku w przekonanie inwestora, ale zdobycie finansowania wciąż jest możliwe. Nawet jeśli w danym momencie szanse na pozyskanie całości środków są niewielkie, warto rozważyć rundę pomostową. Mimo że będzie to finansowanie niższe, niż pierwotnie planowano, może być łatwiejsze do pozyskania i przy wdrożeniu pewnych oszczędności, zapewnić stabilność działania w najtrudniejszym okresie.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Finansowanie w czasach niepogody

48 tys. firm tylko przez pierwsze 3 tygodnie kwarantanny tj. do 4 kwietnia, z powodu pandemii, zawiesiło działalność gospodarczą. Tylko jednego dnia 31 marca było ich prawie 10 tys. To przerażające statystyki nie tylko dla sektora bankowego czy gospodarki kraju, ale również dla każdej osoby pracującej na etacie, bo wraz z zawieszeniem prowadzenia działalności wielu Polaków straciło pracę.

16 marca zamknięto szkoły. Wtedy to pojawiły się również pierwsze drastyczne obostrzenia dotyczące funkcjonowania przedsiębiorstw.
Z badania, jakie zostało zlecone przez BIG InfoMonitor, nie płyną dobre informacje. 27 proc. firm deklaruje utrzymanie stabilności przez 3 kolejne miesiące, a aż 14 proc., że przetrwa tylko miesiąc.

Jakie są realne szanse na pomoc finansową dla mikroprzedsiębiorców?

Szanse na otrzymanie finansowania w formie kredytu bankowego wyparowały wraz z wejściem pierwszej Tarczy Antykryzysowej.
Banki w ciągu ostatniego miesiąca drastycznie zaostrzyły procesy przyznawania kredytów nie tylko firmowych, ale również gotówkowych i hipotecznych.

Swoje decyzje tłumaczą: „w celu ograniczenia ryzyka portfela kredytowego (..) gospodarczych Bank wprowadza czasowe zmiany w zakresie stosowanej polityki kredytowej polegające na wstrzymaniu nowego finansowania dla klientów działających w najbardziej narażonych na skutki pandemii branżach”.

Zostały wykluczone branże najwyższego ryzyka takie jak gastronomia, hotele, firmy eventowe, usługi kosmetyczne i fryzjerskie, galerie handlowe, budownictwo, transport. Na liście pojawiła się również spora część firm z branży usługowej, handlowej, a nawet produkcyjnej.
mBank, jako jeden z nielicznych do tej pory banków finansujących tzw. „kredyty na start”, właśnie wstrzymał możliwość ubiegania się o taką pomoc.

A jakiej faktycznie pomocy oczekują mikroprzedsiębiorcy?

Jak podaje BIG InfoMonitor z badań, jakie wykonała Research&Grow, co piąta firma potrzebuje preferencyjnego kredytu.
Kredyt nie tylko pozwoliłby firmie spłacić bieżące należności, utrzymać miejsca pracy i przetrwać okres stagnacji. Dodatkowo zahamowałby również gigantyczny wzrost bezrobocia i ubóstwa, gdyż bardzo często dla małych rodzinnych firm, obecna sytuacja to dramat już nie wyłącznie finansowy, a życiowy.

W poprzednim artykule poruszyłam kwestię tzw. wakacji kredytowych. Procedury przyznawania tej formy utrzymania płynności finansowej, od tamtego czasu nie uległy znacznym modyfikacjom, ani nie zostały w żaden sposób uproszczone. Nadal w części banków istnieje wyłącznie możliwość zawieszenia raty kapitałowej, a ratę odsetkową należy płacić w terminie.

Procedury i czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku woła o pomstę do nieba. Są instytucje finansowe, w których czeka się nawet ponad miesiąc. Na domiar złego, zawieszenie spłaty rat, trafiło pod lupę UOKiK. W aneksach niektórych instytucji finansowych pojawiły się zapisy, które mogą utrudnić lub uniemożliwić kredytobiorcy, w przyszłości składania roszczeń związanych z obsługą kredytów walutowych.

Po 5 tygodniach od ogłoszenia kwarantanny, polski przedsiębiorca ma jedynie minimalne dostępne formy pomocy stricte finansowej. Dodam, że nie skorzysta z nich każdy przedsiębiorca prowadzący, czy to jednoosobową działalność, czy małą firmę.
Firmy mkro, na tę chwilę skorzystać mogą z minimalnej pomocy rządowej. Należą do niej trzymiesięczne zwolnienie z ZUZ oraz 2 formy wsparcia finansowego pod warunkiem spełnienia odpowiednich kryteriów: pożyczka z Funduszu pracy do 5 tys. zł, oraz świadczenie postojowe dla osób prowadzących działalność gospodarczą.
Dla firm zatrudniających powyżej 10 osób wachlarz zwiększa się o dodatkową pomoc w formie pożyczki z Funduszu Pracy oraz dofinansowania pensji pracowników.

Banki nie pomagają. A co na to NBP?

Narodowy Bank Polski, jak czytamy
w obszernych artykułach, wprowadził wiele zmian pozwalających i dających bankom możliwość wsparcia:

  • dwukrotnie obniżył stopy procentowe, łącznie o 1 pkt proc. co dla wielu firm obniży koszty odsetek kredytowych również tych związanych z okresem „wakacji kredytowych”, czyli zmniejszy wysokość rat,
  • wprowadził skup aktywów finansowych, ograniczającą krzywą rentowności, która ma bezpośredni wpływ na przyszły wzrost popytu w Polsce,
  • kwotą 55 mld zł zasilił banki z 4 operacji skupu skarbowych papierów wartościowych,
  • kwota 42 mld zł zostanie uruchomiona po obniżeniu stopy rezerwy obowiązkowej z 3,5 do 0,5 proc.

£ącznie banki otrzymają 100 mld zł wsparcia.
Ale to nie koniec. 80 mld zł może również w niedalekiej przyszłości zasilić banki z emitowanych co tydzień przez NBP bonów pieniężnych tj. nadwyżek utrzymywanych na rachunkach NBP przez banki.
Kredyt wekslowy, który ma na celu dyskontowanie w BGK weksli od przedsiębiorców wystawianych na rzecz banków.
Jak widać, banki mają środki na pomoc dla przedsiębiorców. Kiedy więc ona nadejdzie i faktycznie wesprze przedsiębiorstwa? Na to pytanie niestety, nikt nie zna odpowiedzi. Same instytucje finansowe nie wypowiadają się na ten temat. Nie ma również żadnych konkretnych zapowiedzi czy terminów.

@@

Na obecną chwilę wiemy tylko o dwóch możliwościach, jakie mogą pojawić się w maju. Tylko w jednej z nich będą uczestniczyły banki – kredyty z gwarancją BGK. Druga zostanie przygotowana ze środków unijnych tj. z Polskiego Funduszu Rozwoju.
Bank Gospodarstwa Krajowego wyszedł z minimalną pomocą dla MŚP:
zwiększył wysokość gwarancji, dla kredytów udzielanych ze wsparcia de minimis, z 60 proc. do 80 proc., wydłużył okres gwarancji do 39 miesięcy, zaprzestał pobierania prowizji od gwarancji.

Co to oznacza w praktyce? Kredyty z gwarancją BGK przyznawane są przez banki. To oznacza, że to banki, na swoich zasadach, nadal decydują komu przyznają kredyt, a komu nie udzielą takiego wsparcia. Wracając do restrykcyjnych obostrzeń, jakie pojawiły się wraz z nadejściem kwarantanny, realnej pomocy nadal nie ma.

Tarcza Finansowa

100 mld zł to środki, które mają być przeznaczone na nową pomoc zwaną Tarczą Finansową, na wsparcie płynności firm, produkcję i inwestycję. Wsparcie to ma objąć i duże i małe firmy, a co ciekawe firmy z segmentu średniego, zatrudniające ponad 250 osób, już mogą składać wnioski
o tę pomoc. 25 mld zł dla mikro firm, 50 mld zł dla MŚP, 25 mld zł dla dużych przedsiębiorców. Tak będą rozdysponowane te środki. Nadal jednak nieznany jest termin uruchomienia pomocy dla mikro przedsiębiorców. Pożyczka ta dostępna będzie przez aplikacje bankowości elektronicznej wybranych banków. Lista banków będzie dostępna na stronie Polskiego Funduszu Rozwoju.

Unijna pożyczka płynnościowa to zupełnie nowy produkt przygotowany przez BGK. Finansowany ze środków unijnych z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. „Pożyczki będą połączone z dotacją, co oznacza, że przedsiębiorca będzie musiał zwrócić jedynie pożyczony kapitał, bez odsetek ani żadnych dodatkowych kosztów” – zachwala Małgorzata Jarosińska-Jedynak, Minister Funduszy i Polityki Regionalnej. Przeznaczono na nią 400 mln zł. Będzie ona mogła być umorzona, aż do 75 proc. po spełnieniu określonych warunków, z możliwością skorzystania również z półrocznych wakacji kredytowych.

Pożyczka ta najprawdopodobniej będzie pożyczką całkowicie pozbawioną kosztów tj. oprocentowania i prowizji, a okres spłaty wyniesie do 6 lat. Kiedy możemy spodziewać się uruchomienia naboru wniosków? Wstępne informacje, jakie otrzymujemy, to druga połowa maja, czyli aż 2 miesiące po ogłoszeniu kwarantanny.

Podsumowując

Jak widać, są instytucje, które nie dość, że posiadają instrumenty i otrzymały „żywą” oraz znacznej wysokości gotówkę – nie mają niestety, nawet jako instytucje zaufania publicznego, pomysłu lub chęci na pomoc dla najbardziej zagrożonych branż.

Dlaczego ta pomoc jest tak potrzebna? Bo mikrofirmy, nawet jeżeli skorzystają z pomocy zawieszenia składek ZUS czy pożyczki w kwocie 5.000 zł lub wsparcia pomostowego w kwocie 2.080 zł to i tak tracą płynność finansową. Abstrahując od posiadanych zobowiązań kredytowych, nie mają zdolności do terminowego regulowania opłat za wynajem i kolokwialnie mówiąc, zwyczajnie nie mają za co żyć.

Pozbawienie dodatkowo możliwości znalezienia pracy lub szybkiego przekwalifikowania się powoduje wysokie ryzyko zwiększenia frustracji, stanów depresyjnych, a nawet samobójstw. I tu pojawia się pytanie do przemyślenia: czy naprawdę szybciej nie można było reagować?

Autorka: Dyrektor Sprzedaży w Pomorskim Centrum Wsparcia Biznesu

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Co lepsze dla startującego biznesu? Crowdfunding udziałowy, czy venture capital?

Często podkreślane są wszystkie zalety crowdfundingu, rzadziej słychać o tym, że projekt nie zrealizował celu lub wręcz zupełnie się nie udał. Tymczasem finansowanie społecznościowe obarczone jest sporym ryzykiem i może nie być satysfakcjonujące ani dla firmy szukającej wsparcia, ani dla jej inwestorów. Czy zamiast niepewnej zbiórki wśród dużego grona drobnych inwestorów lepiej postawić na współpracę z jednym profesjonalnym partnerem? Jaki rodzaj finansowania będzie lepszym źródłem środków na rozwój biznesu?

Istotą działań crowdfundingowych jest zgromadzenie wokół danego przedsięwzięcia odpowiednio dużej i zaangażowanej społeczności, która swoimi pieniędzmi wspomoże jego realizację. Taki rodzaj finansowania można potraktować jako zrzutkę, w której uczestniczą sympatycy związani emocjonalnie z daną inicjatywą.

Przykładem mogą być amerykańscy fani zespołu Marillion, którzy w 1997 r. złożyli się na organizację jego trasy koncertowej w USA. Środki pochodzące z crowdfundingu finansowały już wydawanie płyt muzycznych, a nawet kręcenie pełnometrażowych filmów. W klasycznym modelu finansowania społecznościowego, osoby biorące udział w zbiórce, otrzymują w zamian za to produkt, gadżet lub inne świadczenie niepieniężne.

Natomiast sytuacja, w której społeczność finansująca projekt w zamian za wsparcie otrzymuje udziały lub akcje firmy, to tzw. crowdinvesting lub equity crowdfunding, czyli społecznościowe finansowanie udziałowe. W Polsce najbardziej donośnym przykładem tego typu wsparcia była zbiórka prowadzona przez Wisłę Kraków. Jej kibice uzbierali łącznie 4 mln złotych, stając się przy tym właścicielami 5 proc. akcji klubu. W wypadku crowdfundingu udziałowego obok wsparcia okazanego danej marce i emocji z tym związanych, równie ważny staje się wymiar finansowy i oczekiwanie zwrotu z inwestycji.

Receptą na rozwój niekoniecznie musi być zrzutka

Equity crowdfunding oferuje szereg korzyści dla firm będących na wczesnym etapie rozwoju. Poza samym gromadzeniem kapitału, procesowi temu towarzyszy najczęściej mocna akcja marketingowa i działania PR, które budują świadomość produktu i rozpoznawalność marki. Już samo w sobie, skutecznie stymuluje to wzrosty sprzedaży. Dodatkowo można też pozyskać kapitał przy stosunkowo atrakcyjnej wycenie.

Kuszące są: mniej sformalizowana procedura, niewielka ilość regulacji prawnych oraz wysoki limit emisji bez prospektu oraz memorandum informacyjnego. Od ubiegłego roku może on sięgać 1 mln euro, czyli ponad 4 mln zł.

Są jednak i słabsze strony. Ze względu na to, że wpłaty najczęściej są drobne, do inwestycji trzeba przekonać dużą ilość podmiotów. Nie zawsze udaje się też przekroczyć, wymaganą przez platformę crowdfundingową, minimalną wysokość uzbieranego kapitału.
Prowizje pobierane zarówno przez platformy, jak i systemy płatności mogą z kolei mocno obniżyć opłacalność przedsięwzięcia. Ponadto w przyszłości zarządzanie przedsiębiorstwem, w którym udziały posiada wielu drobnych inwestorów, może być kłopotliwe (na przykład przy podejmowaniu ważnych decyzji strategicznych).

Wybór optymalnego źródła finansowania wynika z bardzo indywidualnych uwarunkowań danego projektu. Przede wszystkim większość funduszy venture capital poszukuje wyjątkowych projektów, mogących przynieść ponadprzeciętną stopę zwrotu. Ponadto projekty te muszą mieć też potencjał do rozwoju na rynkach globalnych.

@@

Z tego powodu niektóre firmy nie będą miały szansy, aby takie finansowanie pozyskać. Nie oznacza to jednak, że ich działalność nie jest wartościowa. Crowdfunding udziałowy
z pewnością będzie dobrym źródłem finansowania dla projektów typu B2C, które działają w modelu biznesowym, który może być łatwo zrozumiany przez potencjalnych inwestorów, a dodatkowo oferuje im produkty lub usługi, które sami chcieliby kupować. £atwiej im wówczas identyfikować się z daną marką i podjąć decyzję inwestycyjną, pomimo dużego ryzyka i niepewnego zwrotu.

Korzyści i ryzyko inwestora

Podstawowa różnica między crowdfundingiem a crowdfundingiem udziałowym jest taka, że w tym drugim przypadku wpłacający oczekuje przede wszystkim zysku. Inwestorzy
w zamian za wpłaty otrzymują akcje i liczą na wypłatę dywidend. W praktyce wygląda to nieco inaczej. Model finansowania społecznościowego dla firm wciąż pozostaje niedostatecznie uregulowany.

Wpłaty częściej traktowane są tu jako dofinansowanie działalności niż jako inwestycja kapitałowa. Crowdfundingowi inwestorzy nie mają wpływu na funkcjonowanie spółki, ani klasycznej ochrony, a ich dostęp do informacji jest bardzo ograniczony. W pierwszych latach funkcjonowania firmy rzadko kiedy można liczyć na dywidendę, a płynność całej inwestycji bywa mocno niepewna. Wszystko to sprawia, że equity crowdfunding jest inwestycją obarczoną bardzo wysokim ryzykiem i należy traktować ją w kategoriach bardzo alternatywnych.

Ryzyko inwestora w crowdfundingowym modelu finansowania jest bardzo wysokie, w związku z tym, można je zminimalizować, inwestując jednorazowo niewielką kwotę. Inaczej wygląda to w przypadku funduszu, który angażuje środki w wysokości od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych. W jego interesie leży wówczas jak najlepsza ochrona poczynionej inwestycji, dlatego pomimo obejmowania udziałów mniejszościowych, fundusz zapewnia sobie zwykle szereg dodatkowych uprawnień (większość w radzie nadzorczej, liquidation preference itp.).

Co prawda inwestor posiada w tym wypadku większą kontrolę i może wpływać na strategię rozwoju, ale poza finansowaniem, oferuje spółce również cenne wsparcie merytoryczne, a także korzyści wizerunkowe. Z tego względu fundusze venture capital często stają się partnerami w biznesie, którzy wspólnie ze spółką pracują nad tym, aby finansowane przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem.

Trzeba mieć jednak na uwadze, że już w umowie inwestycyjnej przewidziane są pewne strategie wyjścia z inwestycji przez fundusz (np. prawo drag along). Są one wiążące dla founderów, którzy zobowiązują się do zarządzania firmą w całym okresie inwestycji. Kampanie crowdfundingowe zwykle nie pociągają za sobą tak daleko idących konsekwencji.

To, czy dla start-upu korzystniejszy będzie crowdfunding udziałowy, czy inwestycja funduszu zależy od jego długoterminowej strategii i celów, jakie chce osiągnąć. W przypadku niższych potrzeb kapitałowych i projektów wzbudzających duże emocje wśród konsumentów atrakcyjniejsza może wydawać się zbiórka od sympatyków skupionych wokół marki.

Jeśli jednak firma myśli o długofalowym rozwoju, lepiej oprzeć się na wiarygodnym partnerze, który zapewni długoterminowe wsparcie. W przypadku firm na wczesnym etapie rozwoju pewne jest jedno – kredyt bankowy i pozyskanie kapitału z giełdy najczęściej będą dla nich nieosiągalne.
Alternatywne sposoby finansowania są więc ciekawą propozycją zdobycia środków na rozwój. Przed dokonaniem wyboru warto dokładnie przeanalizować dostępne opcje oraz wady i zalety każdego z rozwiązań.

Autorka jest dyrektorem inwestycyjnym w Podlaskim Funduszu Kapitałowym

 

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kredyt a leasing. Jaką formę finansowania wybrać

Na początek zweryfikujmy cel naszego przedsięwzięcia. Jeżeli zamierzamy finansować bieżące wydatki firmy, a nie będą to zakupy auta, specjalistycznego sprzętu czy maszyn to zapewne kredyt będzie rozwiązaniem, które przede wszystkim pozwoli nam dostosować miesięczne  zobowiązanie, czyli ratę kredytu do naszych możliwości a wydłużając maksymalnie okres kredytowania zapewnimy sobie niższe miesięczne wydatki.

Należy jednak pamiętać, że najczęściej przy kwotach powyżej 500 tys. zł banki wymagają zabezpieczenia w postaci nieruchomości, którą posiada firma lub nieruchomości, która jest naszą prywatną własnością oraz często wymaga dodatkowego zabezpieczenie w postaci poręczenia majątkowego właścicieli i osób trzecich. Do 500 tys. możemy skorzystać z kredytu z gwarancją de minimis, którą oferuje BGK. Gwarancja ta jest rozpatrywana wyłącznie w bankach uprawnionych do procesowania tego rodzaju zabezpieczenia. Firma może otrzymać ofertę kredytu z gwarancją BGK w banku, w którym składa wniosek o finansowanie.

Dla najlepszego porównania obu form finansowania działalności z sektora MŚP pozwoliłam sobie na analizę tych dwóch produktów finansowych w oparciu o wymogi, na które powinniśmy zwrócić szczególną uwagę.

Dokumenty firmowe

Do kredytu wymagane będą zawsze dokumenty finansowe w postaci książki przychodów i rozchodów czy też bilansu oraz rachunek zysków i strat w zależności od formy prowadzenia działalności, z bieżącego okresu oraz za poprzedni rok obrachunkowy.
Leasingodawcy nie zawsze wymagają przedstawienia wszystkich dokumentów finansowych. W ofertach firm leasingowych znajdziemy również leasing na oświadczenie o dochodach.

Zdolność Kredytowa

Przy kredycie banki zawsze badają zdolność kredytową firmy. Wykazywane straty w księgach bądź zbyt niski dochód mogą zdyskwalifikować nas w ubieganiu się o taką formę finansowania. Co ważne, coraz częściej brane są do analizy również nasze indywidualne obciążenia kredytowe.
Firmy leasingowe posiadają, tak jak wspomniałam wcześniej, oferty na oświadczenie o dochodach i nie zawsze biorą pod uwagę wszystkie obciążenia kredytowe naszego przedsiębiorstwa.

@@

Historia kredytowa i ilość zapytań w Biurze Informacji Kredytowej (BIK)

Banki zawsze sprawdzają naszą historię kredytową w BIK. Gdy jesteśmy właścicielami spółki, sprawdzana będzie historia firmy oraz całego zarządu i właścicieli, w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą banki najczęściej sprawdzają BIK i właściciela i przedsiębiorstwa. W tym względzie warto przed udaniem się do banku czy doradcy kredytowego pobrać indywidualny oraz dodatkowo firmowy raport BIK. Raport ten pozwoli ocenić nam szanse na uzyskanie kredytu bez zbędnych zapytań kredytowych.

Pamiętajmy, że zbieranie ofert kredytowych, czyli chodzenie od banku do banku nie poprawia naszej wiarygodności a wręcz odwrotnie, może być nawet powodem odrzucenia wniosku kredytowego. Każde kolejne złożenie wniosku w banku to obniżenie naszej wiarygodności kredytowej. Na ocenę zdolności będą miały również wpływ problemy z płatnościami rat z przeszłości, które nadal widnieją w raporcie i nie zostały usunięte, lub opóźnienia w spłatach.
Firmy leasingowe sprawdzają najczęściej wyłącznie BIK firmowy. Często również nie będą brały pod uwagę ilości zapytań kredytowych i dopuszczą do analizy kilkudniowe opóźnienia w spłatach rat, które widnieją w BIK.

Dla kredytów minimalny okres prowadzenia działalności to 12 miesięcy choć, większość banków preferuje działalności ze znacznie dłuższym stażem. W leasingach istnieje możliwość finansowania przedsiębiorstwa nawet od 1 dnia prowadzenia działalności.

Forma prawna prowadzenia działalności i branża, czyli PKD

Banki chętniej kredytują jednoosobowe działalności gospodarcze i spółki osobowe, mniej chętniej udzielają finansowania spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Co istotne, znaczącą rolę będzie odgrywało główne PKD prowadzonej działalności. Może się tak zdarzyć, że branża naszego przedsiębiorstwa nie będzie akceptowalna w banku.

Dla leasingodawców forma prawna działalności nie będzie wykluczeniem a klasyfikacja PKD może być dostosowana do faktycznie prowadzonej działalności lub będzie brana pod uwagę jako rozszerzenie działalności przedsiębiorstwa.

Cena, czyli całkowity koszt kredytu a leasingu

To dobry moment na zastanowienie się jak bardzo cena finansowania jest dla nas istotna. Okres kredytowania w bankach może sięgać nawet kilkudziesięciu lat co daje nam wyższy całkowity koszt kredytu ale niskie miesięczne zobowiązanie.

Leasingi udzielane są na krótsze okresy stąd raty leasingu będą wyższe, ale całkowity koszt finansowania będzie tańszy. Pamiętajmy też, że przy leasingu wymagana jest wpłata własna a wysokość raty będzie uzależniona od wartości wykupu. Im niższy wykup tym wyższa rata.
Start-upy mają szanse wyłącznie na niskie kwoty kredytowania maksymalnie do 50.000 zł, w przypadku leasingu, w wybranych firmach leasingowych, mogą ubiegać się już od 1 dnia prowadzenia działalności

Przepisy podatkowe

Do analizy warto również dodać krótkie porównanie księgowo-podatkowe w przypadku samochodów osobowych (spalinowych i hybrydowych), których wartość nie przekracza 150 tys. zł. Na początku 2019 r. weszła w życie ustawa nowelizująca przepisy PIT i CIT. Dla zobrazowania zmian przytoczę tylko 3 istotne zapisy z ustawy, zachęcając do zapoznania się z całością nowelizacji.

Art. 23. Ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych Nie uważa się za koszty uzyskania przychodów: (…) 4) odpisów z tytułu zużycia samochodu osobowego, dokonywanych według zasad określonych w art. 22a-22o, w części ustalonej od wartości samochodu przewyższającej kwotę: a) 225.000 zł – w przypadku samochodu osobowego będącego pojazdem elektrycznym w rozumieniu art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych (Dz. U. poz. 317 i 1356), b) 150.000 zł – w przypadku pozostałych samochodów osobowych.

@@

Art. 23. 1. Nie uważa się za koszty uzyskania przychodów: (…) 46) poniesionych wydatków z tytułu kosztów używania, stanowiącego własność podatnika prowadzącego działalność gospodarczą, samochodu osobowego niebędącego składnikiem majątku, o którym mowa w art. 14 ust. 2 pkt 1, oraz składek na ubezpieczenie takiego samochodu; te wydatki i składki w wysokości 20 proc. stanowią jednak koszty uzyskania przychodów pod warunkiem, że samochód ten jest wykorzystywany również do celów związanych z działalnością gospodarczą prowadzoną przez podatnika.

Art. 23 ust. 1 pkt 46a i 47 do kosztów uzyskania przychodu nie zalicza się 46a) 25 proc. poniesionych wydatków, z zastrzeżeniem pkt 36, z tytułu kosztów używania samochodu osobowego, innego niż określony w pkt 46, na potrzeby prowadzonej przez podatnika działalności gospodarczej-jeżeli samochód osobowy jest wykorzystywany również do celów niezwiązanych z działalnością gospodarczą prowadzoną przez podatnika; 47) składek na ubezpieczenie samochodu osobowego, innego niż określony w pkt 46, w wysokości przekraczającej ich część ustaloną w takiej proporcji, w jakiej kwota 150.000 zł pozostaje do wartości samochodu przyjętej dla celów ubezpieczenia.

Leasing

W przypadku samochodów osobowych (spalinowych i hybrydowych), których wartość nie przekracza 150 tys. zł w podziale na 2 rodzaje leasingu, możemy rozróżnić klasyfikację kosztową. W leasingu operacyjnym:

  • auto nie będzie własnością firmy,
  • odpisów amortyzacyjnych będzie dokonywać leasingodawca,
  • aby odliczyć 100 proc. kosztów związane z eksploatacją pojazdu, czyli serwis, paliwo, przeglądy, naprawy, oleje, płyny, części zamienne, parkingi, opłaty za autostradę, opony, musimy wykazać, że samochód używany jest wyłącznie do celów służbowych. Do tego potrzebne jest prowadzenie ewidencji przebiegu pojazdu. Jeżeli używamy auta również do celów prywatnych odliczymy 75 proc. kosztów,
  • do kosztów zalicza się raty do maksymalnej wartości samochodu 150 tys. zł w wartości początkowej, odsetki i opłaty leasingowe w całości,
  • VAT rozłożony będzie na cały okres leasingu.

W leasingu finansowym:

  • auto będzie własnością firmy – w kosztach uzyskania przychodu można ująć odpisy amortyzacyjne do kwoty 150 tys. zł,
  • aby odliczyć 100 proc. kosztów związane z eksploatacją pojazdu, czyli serwis, paliwo etc. musimy wykazać, że samochód używany jest wyłącznie do celów służbowych. Do tego potrzebne jest prowadzenie ewidencji przebiegu pojazdu. Jeżeli używamy auta również do celów prywatnych – odliczamy 75 proc. wydatków,
  • tylko część odsetkowa rat leasingowych może być zaliczona w koszty – zastosowanie VAT MAR¯A.

Firmy nie będące „vatowcami" będą miały możliwość odliczyć w kosztach uzyskania przychodu kwoty brutto z faktur. Sugerowana forma leasingu w tym przypadku to leasing operacyjny. Takie firmy zaliczają w koszty kwoty brutto wydatków.

Kredyt

Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku finansowania za pośrednictwem kredytu:

  • do kosztów uzyskania przychodów można zaliczyć wyłącznie część odsetkową z zapłaconej raty kredytu na podstawie harmonogramu spłat,
  • odliczenie odpisów amortyzacyjnych dla samochodów do wartości 150 tys. zł,
  • aby odliczyć 100 proc. kosztów raty odsetkowej musimy wykazać, że samochód używany jest wyłącznie do celów służbowych. Do tego potrzebne jest prowadzenie ewidencji przebiegu pojazdu. Jeżeli używamy auta również do celów prywatnych – odliczamy 75 proc. wydatków.

Jak więc widzimy, kredyt firmowy da nam możliwości uzyskania finansowania na bieżący rozwój naszej firmy w dłuższym czasie z niższą ratą i minimalnymi odpisami kosztów podatkowych, leasing zaś będzie stanowił wyższy koszt miesięcznych rat ale większe możliwości odliczeń.

Autorka jest Dyrektorem Sprzedaży w Pomorskim Centrum Wsparcia Biznesu. Posiada ponad 20-letnie doświadczenie w branży finansowej B2B i B2C

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Gdzie szukać pożyczki na rozwój firmy?

Obok dotacji i różnego rodzaju dofinansowania dla firm, nowi przedsiębiorcy mogą również liczyć na tzw. preferencyjną stawkę ZUS, obecnie wynoszącą 519,28 zł, a przez pierwsze 6 miesięcy prowadzenia działalności są nawet całkiem zwolnieni ze składek na ubezpieczenie społeczne oraz fundusz pracy. Zwolnienie nie dotyczy jedynie składki zdrowotnej (319,94 zł), którą jednak prawie w całości można później odliczyć od podatku. Prowadzi to do tego, że coraz więcej osób decyduje się na pracę „na swoim”, a szanse na przetrwanie biznesu z roku na rok wzrastają.
Chociaż rejestracja działalności gospodarczej, czy nawet spółki kapitałowej, jest już procesem prostym, możliwym do załatwienia nawet w jeden dzień, to jednak ‘rozkręcenie’ własnego biznesu wymaga sporo wysiłku, w tym także wysiłku finansowego.

W pierwszych miesiącach prowadzenia firmy musimy przecież ponieść sporo kosztów – wynająć i urządzić choćby skromne biuro, kupić komputer i telefon, zainwestować w materiały produkcyjne czy niezbędne maszyny. Dlatego wielu przedsiębiorców na początku swojej działalności potrzebuje dodatkowego finansowania w postaci pożyczki. Gdzie szukać najlepszych ofert?

Gdy firma potrzebuje pieniędzy

Banki niechętnie udzielają kredytów firmom, które prowadzą działalność krócej niż 12 miesięcy. Zwłaszcza jeśli krótkiemu stażowi towarzyszą niestabilne dochody, wysokie koszty uzyskania przychodu czy straty podatkowe. Początkujący przedsiębiorca, który nie dysponuje własnymi środkami na rozwój, jest więc w przysłowiowej kropce.

Wnioskowanie o kredyt w banku pociąga za sobą nie tylko konieczność dostarczenia dokumentów finansowych, potwierdzających stabilność dochodów. Przedsiębiorca, który chce pozyskać środki na rozwój działalności, musi przedstawić także dodatkowe zaświadczenia wydane przez instytucje podatkowe.

@@
Oprócz odpowiedniego stażu i stabilnych dochodów, których banki wymagają, wnioskujący musi dostarczyć również zaświadczenie z ZUS o niezaleganiu ze składkami lub odpowiednie zaświadczenie z Urzędu Skarbowego o braku zaległości podatkowych. Nawet jeśli w instytucjach podatkowych ma on „czyste konto”, konieczność dostarczania dodatkowych dokumentów istotnie przedłuża całą procedurę. Otrzymanie pieniędzy „z dnia na dzień” jest więc nierealne.
W ofercie pozabankowej mamy dość szeroką ofertę, jeśli chodzi o pożyczki bez konieczności przedstawiania urzędowych dokumentów. W większości będą to dofinansowania całkowicie internetowe, bez formalności. Nie ma potrzeby przedstawiania zaświadczeń z różnych instytucji.

Duży wybór finansowania

Finansując biznes możemy skorzystać z pomocy, którą oferuje porównywarka pożyczkowa Chwilowo.pl. Jest to rozbudowane narzędzie pozwalające przede wszystkim na wybranie firmy rzetelnej i cieszącej się zaufaniem klientów. Porównywarka pokazuje podmioty na podstawie kryteriów takich jak: wysokości kwoty pożyczki, długości spłaty, wysokości raty oraz prowizji.
Na rynku dostępnych jest wiele instytucji pozabankowych oferujących pożyczki. W zależności od potrzeb, możliwości i kwot, jakich potrzebują przedsiębiorcy, mogą oni wybierać spośród dziesiątek ofert. Wśród nich znajdują się pożyczki przeznaczone dla przedsiębiorców zarejestrowanych w CEIDG i dostępne już od pierwszego dnia po rejestracji. Do dyspozycji pożyczkobiorcy pozostaje nawet 20 000 złotych w niskich miesięcznych ratach (maksymalnie 36). Na polskim rynku dostępne są również chwilówki dla firm. Nowi pożyczkobiorcy-przedsiębiorcy mogą skorzystać nawet z darmowej oferty w wysokości 1500 złotych, a pożyczając po raz kolejny, mogą uzyskać nawet do 5000 złotych na 30 dni. Podobnie, jak w przypadku tradycyjnych chwilówek, nie ma konieczności przedstawiania żadnych zaświadczeń.
Bardzo ważną zaletą pożyczek dla firm, które nie wymagają zaświadczeń z ZUS i US, jest to, że cała procedura zaciągnięcia pożyczki będzie bardzo krótka, a pieniądze możemy otrzymać niemalże natychmiast. Są więc rozwiązaniem dla osób, które potrzebują szybkiej gotówki.

Chwilówka dla firmy?

Chwilówki nie są produktem z zasady kierowanym do przedsiębiorców. Jeżeli przyjrzymy się bliżej ofertom pożyczkowym i warunkom stawianym pożyczkobiorcom, możemy zauważyć, że prawie we wszystkich z nich pojawia zapis „status konsumenta”. Oznacza to, że formalnie pożyczki udzielane są tylko osobom fizycznym, które nie reprezentują firmy, a jednocześnie mogą zostać przeznaczone na każdy cel. Prawo jednak dopuszcza możliwość finansowania własnej działalności ze środków prywatnych.

Oznacza to, że pożyczkobiorca może skorzystać nie tylko z chwilówki u jednej z wiodących marek, ale również z każdej innej pożyczki ratalnej oferowanej przez firmy pozabankowe. Trzeba jednak pamiętać o tym, że należy wnioskować o pożyczkę na swoje nazwisko, bez podawania danych firmowych. Najczęściej pożyczkodawca nie poprosi w żaden sposób o zaświadczenie dotyczące niezalegania w składkach ZUS lub podatkach. Interesuje go wyłącznie to, jakie informacje może znaleźć w bazach BIK i BIG, oraz to, jaka jest zdolność kredytowa osoby wnioskującej, a nie wiarygodność finansowa firmy. Co więcej, cel, na który zostały wydane pieniądze, w żadnym wypadku nie zostanie sprawdzony.
Mikroprzedsiębiorca ma więc bardzo dużą swobodę korzystania z pożyczki i nie jest ograniczany do kilku ofert. Ma do wyboru chwilówkę, standardową pożyczkę ratalną, a nawet pożyczkę pod zastaw, jeśli potrzebuje więcej pieniędzy.

Autor jest ekspertem Chwilowo.pl

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leasing dla firm coraz bardziej popularny

W ostatnich dniach Związek Polskiego Leasingu zaprezentował dane, z których wynika, że coraz więcej polskich firm korzysta z takiej formy finansowania. Zdaniem ekspertów Związku, popularność tego rozwiązania rośnie zwłaszcza wśród mikro i małych przedsiębiorstw. Wyniki raportu wskazują, że aż 71 proc. usług firm leasingowych, jest kierowana do firm z tego sektora.

Dlaczego leasing się opłaca?

Powodem, dla którego przedsiębiorcy decydują się na wzięcie leasingu jest mała ilość zwiazanych z tym formalności oraz znacznie niższe – w porównaniu do kredytu bankowego – wymagania dotyczące zabezpieczenia transakcji (najczęściej sam przedmiot leasingu jest wystarczającym zabezpieczeniem). Ponadto, firmy leasingowe często nie wymagają opłaty wstępnej nawet przy dużych i skomplikowanych projektach finansowania. – Przedsiębiorstwo, które na przykład chce zakupić nowe maszyny nie musi angażować własnych środków. To leasingowdawca, po akceptacji wniosku i podpisaniu umowy leasingowej, wpłaca za nie zaliczkę dostawcy – wyjaśnia Jarosław Kubiszewski, dyrektor sprzedaży bezpośredniej z firmy Siemens Finance, specjalizującej się w leasingu maszyn i urządzeń.

Co ważne, samo złożenie wniosku jest bardzo łatwe. Przedsiębiorca dostarcza leasingodawcy wymagane dokumenty – często wystarczają tylko dane firmy wyciąg z KRS lub CEIDG, podstawowe dokumenty finansowe, dowód tożsamości oraz 3-4 stronnicowy wniosek leasingowy. Po przeanalizowaniu tych wszystkich informacji wniosek jest weryfikowany (decyzja wstępna jest znana nawet w ciągu kilkunastu minut). Cała procedura, w zależności od wolumenu transakcji, trwa od jednego do maksymalnie kilku dni.

@@

Niewątpliwą korzyścią wynikającą z leasingu jest możliwość wliczenia całej raty leasingowej w koszty uzyskania przychodu. W efekcie leasingobiorca pomniejsza koszty prowadzonej działalności. W przypadku oferty większości firm leasingowych dodatkowym atutem jest elastyczność tego rozwiązania. Przedsiębiorcy mogą sami wybrać wysokość opłaty wstępnej oraz wartość końcową przedmiotu leasingu. Co istotne, w przypadków kłopotów finansowych, leasing można “przekazać”. Każdy kto podpisuje umowę leasingową, może przepisać ją na inny podmiot przy zachowaniu takich samych warunków. W takim przypadku jedynym warunkiem jest pozytywna weryfikacja „nowego” leasingobiorcy, która odbywa się analogicznie do podmiotu, który „przekazuje” leasing.

Co można sfinansować za pomocą leasingu?

Choć wciąż dominującym segmentem rynku jest finansowanie pojazdów, to według danych ZPL w trzecim kwartale 2017 roku największy – bo sięgający niemal 20 proc. wzrost – zanotował sektor maszyn i urządzeń. Jak podkreślają eksperci Związku Polskiego Leasingu, w dużej mierze wynika to z dostępności funduszy unijnych pochodzących z nowej perspektywy finansowej, która zaostała uruchomiona na początku bieżącego roku.

Według Jarosława Kubiszewskiego, wpływ na zwiększone zainteresowanie leasingiem wśród przedstawicieli sektora MŚP ma też sytuacja gospodarcza Polski. – Małe i średnie firmy od wielu lat stanowią siłę polskiej gospodarki. Rosnące możliwości eksportowe, ale także coraz większa konkurencja wpływa na fakt, że muszą one inwestować pieniądze w nowe technologie produkcyjne. A leasing jest do tego idealnym narzędziem – zaznacza ekspert.

Co wybrać – kredyt czy leasing?

Przedsiębiorcy mają obecnie do dyspozycji wiele zróżnicowanych produktów finansowych. Według raportu NFG „Finansowanie działalności przez MŚP w Polsce”, ze wszystkich zewnętrznych narzędzi, firmy do finansowania swoich inwestycji wybierają przede wszystkim kredyt bankowy oraz właśnie leasing. Odpowiedź na pytanie, które z nich jest bardziej korzystne zależy jednak od indywidualnych potrzeb klienta.

Przy wyborze rozwiązania należy wziąć pod uwagę specyfikę naszego biznesu. Jeśli potrzebujemy szybko sfinansować zakup nowych maszyn, jednocześnie nie angażując środków własnych, to leasing jest najlepszym wyjściem – zaznacza Jarosław Kubiszewski. Ten instrument finansowy jest też bardzo korzystny ze względu na przepisy podatkowe. W przeciwieństwie do kredytu, w którym w koszty prowadzonej działalności możemy wliczyć jedynie odsetki oraz amortyzację, w przypadku leasingu istnieje możliwość zmniejszenia podatku CIT lub PIT o całą wartość raty – co przy umowach na krótkie okresy pozwala zaliczyć maszynę w koszty np. dwa razy szybciej niż przy zakupie w kredycie.

Firmy leasingowe starają się być partnerem dla leasingobiorców. Na przykład oferują między innymi pomoc w negocjacjach warunków szczegółowych umów z dostawcami, jak również mogą uzależnić wysokość rat od sezonowości branży – podsumowuje ekspert Siemens Finance.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Provident – oferta jak pułapka

Firma Provident od dekady starannie omija przepisy bankowe w Polsce, podbierając innym instytucjom finansowym klient&;w bankowości detalicznej.

Kuszenie odbywa się deklaracjami braku wsp&;łpracy z Biurem Informacji Kredytowej, co kosztuje pożyczkobiorc&;w nawet 80 proc. rocznej rzeczywistej stopy oprocentowania. Ale jeśli ci zdecydują się na niespłacanie rat w odpowiednich terminach i tak trafią do BIK-u z informacją, że są nierzetelnymi klientami, do kt&;rej banki będą miały dostęp przez kilka najbliższych lat. To skutecznie zablokuje jakąkolwiek możliwość zaciągnięcia kredytu. Raty natomiast spłacą, bo Provident ma swoje sposoby na nierzetelnych klient&;w. Jakie? To najpilniej strzeżona tajemnica firmy. Z for&;w internetowych klient&;w i byłych klient&;w Providenta wynika, że sp&;łka z sobie tylko znanych powod&;w, jeśli może, to unika proces&;w sądowych. Z portalu banki. onet. pl: „…to jest firma lichwiarska, a co więcej nawet do sądu nie oddadzą dłużnika, ponieważ oni boją się skarbowego – kasia”.

Polska, Irlandia, Meksyk…

Provident Polska SA jest częścią brytyjskiej grupy finansowej Provident Financial plc., kt&;ra powstała w 1880 roku w Wielkiej Brytanii. Od 1962 roku firma jest notowana na Londyńskiej Giełdzie Papier&;w Wartościowych. Obecnie firma obsługuje klient&;w w siedmiu krajach – Polsce, Czechach, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Irlandii, na Węgrzech i w Meksyku. W Polsce Provident działa od 1997 r. specjalizuje się w udzielaniu szybkich, ubezpieczonych pożyczek got&;wkowych, oferowanych klientom indywidualnym. Nie bez powodu na liście kraj&;w, gdzie firma święci triumfy, znajdują się obok siebie Polska i Meksyk – w obu krajach występują duże rozwarstwienia społeczne i względnie wysoki poziom bezrobocia. 
@@

Według oficjalnych danych sp&;łki, w ciągu ostatniej dekady pożyczki w Providencie otrzymało ponad 2,5 mln klient&;w. Większość z nich swoje zobowiązania starała się spłacić, choć nie bez pewnych trudności – system spłat rat kredyt&;w Providenta wzorowany na brytyjskim nie najlepiej sprawdza się nad Wisłą. Bo skoro pożyczkę trzeba spłacać raz w tygodniu a zarobki, renty i emerytury trafiają do kieszeni potencjalnych klient&;w raz w miesiącu, to terminowe spłacanie zaległości jest często kłopotem. Na ile? Tych dane Provident strzeże zazdrośnie.

– Nie podajemy takich danych – moje pytania ucina kr&;tko Tomasz Trabuć, rzecznik prasowy Providenta.
– Skoro nie informujecie o poziomie złych kredyt&;w, to proszę powiedzieć, w jaki spos&;b radzicie sobie z odzyskiwaniem należności – pytam.
– Takich informacji także nie udzielamy.
– Skąd ten brak jawności? W gospodarce wolnorynkowej firmy finansowe nie powinny mieć nic do ukrycia.
– Taką firma ma politykę. Informacje, kt&;rych udzielamy, są na stronie internetowej. Szczeg&;łowych danych dotyczących działalności nie podajemy do publicznej wiadomości – kończy Tomasz Trabuć.

Rzecznik nie informuje r&;wnież, w jaki spos&;b firma wsp&;łpracuje z BIK-iem. Bo tego, że nierzetelni klienci znajdą się w tym rejestrze oraz Krajowym Rejestrze Dłużnik&;w można się dowiedzieć od przedstawicieli sp&;łki.

Wierzymy wszystkim

Produktem, kt&;rym Provident zdobywa rynek nad Wisłą nie są wbrew pozorom r&;żnej wielkości pożyczki udzielane na okres od p&;ł roku do dw&;ch lat, ale spos&;b i termin, w jakim można taką pożyczkę otrzymać.

– Interesuje nas tylko czy pan ma stały miesięczny doch&;d, uregulowany stosunek do służby wojskowej, czy skończył pan 18 lat oraz czy ma pan stałe miejsce zamieszkania – m&;wi pracownica infolinii Provident Polska.

W kr&;tkiej rozmowie dowiaduję się, że obwarowań jest znacznie więcej. Pożyczki nie dostanę r&;wnież, jeśli mam więcej niż 70 lat, zaś treść umowy poznam w czasie spotkania z przedstawicielem Providenta. Moje wątpliwości dotyczące tego czy będę gotowy dokument podpisać są mało ważne. Powinienem natomiast zapamiętać, że do umowy jest załączony termin spłat. Jeśli natomiast będę płacił nieterminowo, to Provident będzie mi naliczał kary. Będą to kary zależne od rodzaju i wysokości pożyczki.

Z punktu widzenia klienta są także dobre strony podpisania umowy z firmą. Po pierwsze, pożyczkę dostanę nazajutrz po podpisaniu umowy. Po drugie, przedstawiciel spotka się ze mną najp&;źniej za dwa dni. Po trzecie, spotka się ze mną u mnie w domu w godzinie, kt&;ra będzie dla mnie najwygodniejsza. Po czwarte, pożyczkę dostanę na pewno, choć jej wysokość może r&;żnić się in minus od tej, kt&;rą chciałem otrzymać – weryfikacja mojej zdolności kredytowej odbywa się w oddziale. Z pewnością jednak mogę liczyć na 300 do 1000 złotych. Gdybym chciał dostać 5000 złotych, to firma dokładnie sprawdzi moje miesięczne uposażenie. Na większą kwotę za pierwszym razem raczej nie mogę liczyć, choć formalnie maksymalna wysokość pierwszej pożyczki to 7000 złotych.

Mogę także zdecydować się na pożyczkę zaciąganą przez internet. Po wypełnieniu wniosku on-line kurier dostarczy mi umowę pożyczki najnowszej marki Providenta, czyli pożyczki Rapid. Dzień po dostarczeniu do firmy prawidłowo wypełnionych i podpisanych dokument&;w, na moje konto powinny trafić pieniądze, kt&;re będę spłacał w tygodniowym tempie.

Jak Provident sprawdzi moją zdolność kredytową? To już nie powinno mnie interesować. Firma sprawdzi, ale nie kontaktując się z Biurem Informacji Kredytowej. – Nie sprawdzamy w BIK-u wiarygodności naszych klient&;w – zapewnia pracownica infolinii.

– A czy, gdybym nie m&;gł spłacić tej pożyczki, wyślecie do BIK informację zwrotną o tym, że zalegam z płatnościami? – pytam nieśmiało.

– Na to pytanie nie będę odpowiadać – słyszę stanowczy głos w słuchawce. Pani jest nieustępliwa – jeśli chcę znać więcej szczeg&;ł&;w, „to proszę podać adres i telefon, a niezwłocznie skontaktuje się z panem nasz przedstawiciel”.

Odsetki jak lichwa

Przedstawiciel Providenta jest dla firmy kluczową postacią. Jeszcze bardziej istotny jest dla klienta, kt&;ry płaci za każdą wizytę przedstawiciela, choć pierwsza wizyta jest zupełnie darmowa. Przedstawiciel będzie się u mnie pojawiał z tygodniową regularnością, chyba że zdecyduję się na opcję spłacania pożyczki przelewem bankowym. W&;wczas r&;wnież przyjdzie, ale tylko w przypadku zalegania z płatnościami.

Koszt tych rzekomych ułatwień jest dla klient&;w dosyć wysoki. Provident zapewnia, że jego pożyczki nie zawierają ukrytych koszt&;w. Aby sprawdzić, ile będzie mnie taka pożyczka kosztowała korzystam z kalkulatora kredytowego.

Sprawdzam pożyczkę w wysokości 1000 złotych zaciągniętą na rok. Raz w tygodniu będę musiał spłacać po 34 złote raty – i to jest pierwsza pułapka dla klient&;w, kt&;rym wydaje się, że to niewielkie raty. Bo miesięcznie (cztery tygodnie) spłata kredytu wynosi już 136 złotych, zaś roczna rzeczywista stopa oprocentowania wynosi 71,43 proc.

Biorąc roczną pożyczkę w wysokości 5 tys. złotych musiałbym opłacić 600 złotych ubezpieczenia, 280 złotych opłaty przygotowawczej, oprocentowanie zaś to kwota w wysokości 617,10 złotych. Koszt pożyczki wyniesie mnie 1497,10 złotych plus 2342,90 złotych opłaty za obsługę domową, czyli wizyty przedstawiciela. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania w tym przypadku wyniesie także 71,43 proc., a tygodniowo przedstawicielowi firmy musiałbym płacić 170 złotych (miesięcznie to 680 złotych).

Gdybym się sp&;źnił bądź przestał płacić Provident rozpocznie windykację należności powiększonej o kary, jakie zgadzam się płacić podpisując umowę. Ściąganiem trudnych dług&;w zajmuje się dla Providenta firma Kruk SA. I to właśnie wsp&;łpraca tych dw&;ch firm jest tak bardzo strzeżoną tajemnicą Providenta oraz ogniwem łączącym sp&;łkę pożyczkową z BIK-iem, od kt&;rego tak bardzo się odżegnuje w reklamach i rozmowach z klientami. Bo choć sam Provident nie podpisał umowy z BIK, informacja o nierzetelnych klientach dostaje się do instytucji przez pośrednik&;w zajmujących się ściąganiem należności.

Wina bank&;w

Funkcjonowanie na rynku firm takich jak Provident to efekt niedbałości sektora bankowego w Polsce. Takie przekonanie ma Andrzej Sadowski, wiceprezes Centrum im. Adama Smitha. – Takie firmy wchodzą w obszar, kt&;ry jest zupełnie poza zainteresowaniem bankowości, czyli obszar klient&;w mało zamożnych – wyjaśnia. – Banki, kt&;re nie uznają zdolności kredytowej takich klient&;w siłą rzeczy pchają ich do poszukiwania rozwiązań proponowanych przez te firmy, bądź jeszcze gorszych, czyli brania pożyczek nieformalnych na jeszcze gorszych warunkach, jeśli chodzi o oprocentowanie.

Skąd to się wzięło? Zdaniem Sadowskiego, popularność Providenta jest konsekwencją administracyjnego wyznaczania ceny pieniądza, czyli pośrednio także ustawy antylichwiarskiej, kt&;ra zmusiła banki do zaostrzenia kryteri&;w przyznawania pożyczek, rozwiązując ręce firmom kredytowym działającym na nieco innych zasadach i pozwalających sobie na dużo wyższe koszty pożyczek i kredyt&;w.

Doradcy kredytowi r&;wnież przestrzegają przed nieostrożnym wiązaniem się z takimi firmami.

– Jestem orędowniczką wolnego rynku, szczeg&;lnie finansowego, ale na zdrowych zasadach, opartego na przejrzystości ofert i unikaniu pułapek dla klient&;w – m&;wi Jadwiga Małgorzata Mieszkowicz, niezależny doradca kredytowy. – Przede wszystkim niepokoi już tygodniowy system spłacania rat pożyczki, kt&;ry może dawać, przy pozornej przejrzystości, fałszywy obraz wysokości prawdziwych rat w ujęciu miesięcznym. Poza tym instytucje finansowe sektora bankowego, takie jak banki czy SKOK-i, zanim zdecydują się na udzielenie pożyczki dokładnie sprawdzą zdolność kredytową klienta oraz jego przeszłość, co ma dla klienta ogromne znaczenie. Bank czy kasa będą zainteresowane udzieleniem takiej pożyczki, kt&;rą klient bez zbytnich trudności będzie w stanie spłacić. Na tym polega szczeg&;lne zaufanie społeczne, jakim cieszą się instytucje finansowe. Zbytnia łatwość otrzymania kredytu jest tak naprawdę narzędziem, kt&;re może klientom zaszkodzić.

Paweł Pietkun

¬r&;dło: Gazeta Bankowa

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Provident – oferta jak pułapka

Firma Provident od dekady starannie omija przepisy bankowe w Polsce, podbierając innym instytucjom finansowym klient&;w bankowości detalicznej.

Kuszenie odbywa się deklaracjami braku wsp&;łpracy z Biurem Informacji Kredytowej, co kosztuje pożyczkobiorc&;w nawet 80 proc. rocznej rzeczywistej stopy oprocentowania. Ale jeśli ci zdecydują się na niespłacanie rat w odpowiednich terminach i tak trafią do BIK-u z informacją, że są nierzetelnymi klientami, do kt&;rej banki będą miały dostęp przez kilka najbliższych lat. To skutecznie zablokuje jakąkolwiek możliwość zaciągnięcia kredytu. Raty natomiast spłacą, bo Provident ma swoje sposoby na nierzetelnych klient&;w. Jakie? To najpilniej strzeżona tajemnica firmy. Z for&;w internetowych klient&;w i byłych klient&;w Providenta wynika, że sp&;łka z sobie tylko znanych powod&;w, jeśli może, to unika proces&;w sądowych. Z portalu banki. onet. pl: „…to jest firma lichwiarska, a co więcej nawet do sądu nie oddadzą dłużnika, ponieważ oni boją się skarbowego – kasia”.

Polska, Irlandia, Meksyk…

Provident Polska SA jest częścią brytyjskiej grupy finansowej Provident Financial plc., kt&;ra powstała w 1880 roku w Wielkiej Brytanii. Od 1962 roku firma jest notowana na Londyńskiej Giełdzie Papier&;w Wartościowych. Obecnie firma obsługuje klient&;w w siedmiu krajach – Polsce, Czechach, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Irlandii, na Węgrzech i w Meksyku. W Polsce Provident działa od 1997 r. specjalizuje się w udzielaniu szybkich, ubezpieczonych pożyczek got&;wkowych, oferowanych klientom indywidualnym. Nie bez powodu na liście kraj&;w, gdzie firma święci triumfy, znajdują się obok siebie Polska i Meksyk – w obu krajach występują duże rozwarstwienia społeczne i względnie wysoki poziom bezrobocia. 
@@

Według oficjalnych danych sp&;łki, w ciągu ostatniej dekady pożyczki w Providencie otrzymało ponad 2,5 mln klient&;w. Większość z nich swoje zobowiązania starała się spłacić, choć nie bez pewnych trudności – system spłat rat kredyt&;w Providenta wzorowany na brytyjskim nie najlepiej sprawdza się nad Wisłą. Bo skoro pożyczkę trzeba spłacać raz w tygodniu a zarobki, renty i emerytury trafiają do kieszeni potencjalnych klient&;w raz w miesiącu, to terminowe spłacanie zaległości jest często kłopotem. Na ile? Tych dane Provident strzeże zazdrośnie.

– Nie podajemy takich danych – moje pytania ucina kr&;tko Tomasz Trabuć, rzecznik prasowy Providenta.
– Skoro nie informujecie o poziomie złych kredyt&;w, to proszę powiedzieć, w jaki spos&;b radzicie sobie z odzyskiwaniem należności – pytam.
– Takich informacji także nie udzielamy.
– Skąd ten brak jawności? W gospodarce wolnorynkowej firmy finansowe nie powinny mieć nic do ukrycia.
– Taką firma ma politykę. Informacje, kt&;rych udzielamy, są na stronie internetowej. Szczeg&;łowych danych dotyczących działalności nie podajemy do publicznej wiadomości – kończy Tomasz Trabuć.

Rzecznik nie informuje r&;wnież, w jaki spos&;b firma wsp&;łpracuje z BIK-iem. Bo tego, że nierzetelni klienci znajdą się w tym rejestrze oraz Krajowym Rejestrze Dłużnik&;w można się dowiedzieć od przedstawicieli sp&;łki.

Wierzymy wszystkim

Produktem, kt&;rym Provident zdobywa rynek nad Wisłą nie są wbrew pozorom r&;żnej wielkości pożyczki udzielane na okres od p&;ł roku do dw&;ch lat, ale spos&;b i termin, w jakim można taką pożyczkę otrzymać.

– Interesuje nas tylko czy pan ma stały miesięczny doch&;d, uregulowany stosunek do służby wojskowej, czy skończył pan 18 lat oraz czy ma pan stałe miejsce zamieszkania – m&;wi pracownica infolinii Provident Polska.

W kr&;tkiej rozmowie dowiaduję się, że obwarowań jest znacznie więcej. Pożyczki nie dostanę r&;wnież, jeśli mam więcej niż 70 lat, zaś treść umowy poznam w czasie spotkania z przedstawicielem Providenta. Moje wątpliwości dotyczące tego czy będę gotowy dokument podpisać są mało ważne. Powinienem natomiast zapamiętać, że do umowy jest załączony termin spłat. Jeśli natomiast będę płacił nieterminowo, to Provident będzie mi naliczał kary. Będą to kary zależne od rodzaju i wysokości pożyczki.

Z punktu widzenia klienta są także dobre strony podpisania umowy z firmą. Po pierwsze, pożyczkę dostanę nazajutrz po podpisaniu umowy. Po drugie, przedstawiciel spotka się ze mną najp&;źniej za dwa dni. Po trzecie, spotka się ze mną u mnie w domu w godzinie, kt&;ra będzie dla mnie najwygodniejsza. Po czwarte, pożyczkę dostanę na pewno, choć jej wysokość może r&;żnić się in minus od tej, kt&;rą chciałem otrzymać – weryfikacja mojej zdolności kredytowej odbywa się w oddziale. Z pewnością jednak mogę liczyć na 300 do 1000 złotych. Gdybym chciał dostać 5000 złotych, to firma dokładnie sprawdzi moje miesięczne uposażenie. Na większą kwotę za pierwszym razem raczej nie mogę liczyć, choć formalnie maksymalna wysokość pierwszej pożyczki to 7000 złotych.

Mogę także zdecydować się na pożyczkę zaciąganą przez internet. Po wypełnieniu wniosku on-line kurier dostarczy mi umowę pożyczki najnowszej marki Providenta, czyli pożyczki Rapid. Dzień po dostarczeniu do firmy prawidłowo wypełnionych i podpisanych dokument&;w, na moje konto powinny trafić pieniądze, kt&;re będę spłacał w tygodniowym tempie.

Jak Provident sprawdzi moją zdolność kredytową? To już nie powinno mnie interesować. Firma sprawdzi, ale nie kontaktując się z Biurem Informacji Kredytowej. – Nie sprawdzamy w BIK-u wiarygodności naszych klient&;w – zapewnia pracownica infolinii.

– A czy, gdybym nie m&;gł spłacić tej pożyczki, wyślecie do BIK informację zwrotną o tym, że zalegam z płatnościami? – pytam nieśmiało.

– Na to pytanie nie będę odpowiadać – słyszę stanowczy głos w słuchawce. Pani jest nieustępliwa – jeśli chcę znać więcej szczeg&;ł&;w, „to proszę podać adres i telefon, a niezwłocznie skontaktuje się z panem nasz przedstawiciel”.

Odsetki jak lichwa

Przedstawiciel Providenta jest dla firmy kluczową postacią. Jeszcze bardziej istotny jest dla klienta, kt&;ry płaci za każdą wizytę przedstawiciela, choć pierwsza wizyta jest zupełnie darmowa. Przedstawiciel będzie się u mnie pojawiał z tygodniową regularnością, chyba że zdecyduję się na opcję spłacania pożyczki przelewem bankowym. W&;wczas r&;wnież przyjdzie, ale tylko w przypadku zalegania z płatnościami.

Koszt tych rzekomych ułatwień jest dla klient&;w dosyć wysoki. Provident zapewnia, że jego pożyczki nie zawierają ukrytych koszt&;w. Aby sprawdzić, ile będzie mnie taka pożyczka kosztowała korzystam z kalkulatora kredytowego.

Sprawdzam pożyczkę w wysokości 1000 złotych zaciągniętą na rok. Raz w tygodniu będę musiał spłacać po 34 złote raty – i to jest pierwsza pułapka dla klient&;w, kt&;rym wydaje się, że to niewielkie raty. Bo miesięcznie (cztery tygodnie) spłata kredytu wynosi już 136 złotych, zaś roczna rzeczywista stopa oprocentowania wynosi 71,43 proc.

Biorąc roczną pożyczkę w wysokości 5 tys. złotych musiałbym opłacić 600 złotych ubezpieczenia, 280 złotych opłaty przygotowawczej, oprocentowanie zaś to kwota w wysokości 617,10 złotych. Koszt pożyczki wyniesie mnie 1497,10 złotych plus 2342,90 złotych opłaty za obsługę domową, czyli wizyty przedstawiciela. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania w tym przypadku wyniesie także 71,43 proc., a tygodniowo przedstawicielowi firmy musiałbym płacić 170 złotych (miesięcznie to 680 złotych).

Gdybym się sp&;źnił bądź przestał płacić Provident rozpocznie windykację należności powiększonej o kary, jakie zgadzam się płacić podpisując umowę. Ściąganiem trudnych dług&;w zajmuje się dla Providenta firma Kruk SA. I to właśnie wsp&;łpraca tych dw&;ch firm jest tak bardzo strzeżoną tajemnicą Providenta oraz ogniwem łączącym sp&;łkę pożyczkową z BIK-iem, od kt&;rego tak bardzo się odżegnuje w reklamach i rozmowach z klientami. Bo choć sam Provident nie podpisał umowy z BIK, informacja o nierzetelnych klientach dostaje się do instytucji przez pośrednik&;w zajmujących się ściąganiem należności.

Wina bank&;w

Funkcjonowanie na rynku firm takich jak Provident to efekt niedbałości sektora bankowego w Polsce. Takie przekonanie ma Andrzej Sadowski, wiceprezes Centrum im. Adama Smitha. – Takie firmy wchodzą w obszar, kt&;ry jest zupełnie poza zainteresowaniem bankowości, czyli obszar klient&;w mało zamożnych – wyjaśnia. – Banki, kt&;re nie uznają zdolności kredytowej takich klient&;w siłą rzeczy pchają ich do poszukiwania rozwiązań proponowanych przez te firmy, bądź jeszcze gorszych, czyli brania pożyczek nieformalnych na jeszcze gorszych warunkach, jeśli chodzi o oprocentowanie.

Skąd to się wzięło? Zdaniem Sadowskiego, popularność Providenta jest konsekwencją administracyjnego wyznaczania ceny pieniądza, czyli pośrednio także ustawy antylichwiarskiej, kt&;ra zmusiła banki do zaostrzenia kryteri&;w przyznawania pożyczek, rozwiązując ręce firmom kredytowym działającym na nieco innych zasadach i pozwalających sobie na dużo wyższe koszty pożyczek i kredyt&;w.

Doradcy kredytowi r&;wnież przestrzegają przed nieostrożnym wiązaniem się z takimi firmami.

– Jestem orędowniczką wolnego rynku, szczeg&;lnie finansowego, ale na zdrowych zasadach, opartego na przejrzystości ofert i unikaniu pułapek dla klient&;w – m&;wi Jadwiga Małgorzata Mieszkowicz, niezależny doradca kredytowy. – Przede wszystkim niepokoi już tygodniowy system spłacania rat pożyczki, kt&;ry może dawać, przy pozornej przejrzystości, fałszywy obraz wysokości prawdziwych rat w ujęciu miesięcznym. Poza tym instytucje finansowe sektora bankowego, takie jak banki czy SKOK-i, zanim zdecydują się na udzielenie pożyczki dokładnie sprawdzą zdolność kredytową klienta oraz jego przeszłość, co ma dla klienta ogromne znaczenie. Bank czy kasa będą zainteresowane udzieleniem takiej pożyczki, kt&;rą klient bez zbytnich trudności będzie w stanie spłacić. Na tym polega szczeg&;lne zaufanie społeczne, jakim cieszą się instytucje finansowe. Zbytnia łatwość otrzymania kredytu jest tak naprawdę narzędziem, kt&;re może klientom zaszkodzić.

Paweł Pietkun

¬r&;dło: Gazeta Bankowa

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mikropożyczki dla najbiedniejszych

Pożyczanie pieniędzy osobom żyjącym na skraju ub&;stwa i często bezrobotnym wydaje się nierozsądne. Przecież brak zdolności kredytowej wyklucza możliwość terminowej spłaty długu. Okazuje się, że to tylko teoria. 

Na całym świecie coraz większą popularność zdobywa mikrokredyt – instrument pozwalający najbiedniejszym na pozyskanie niewielkiego kapitału, kt&;ry może odmienić ich życie. Na czym polega mikropożyczka? Dlaczego jest opłacalna? Czy jest dostępna w Polsce? Sprawdź!

Kilka dolar&;w na start w nowe życie 
 
Pomysł udzielania mikrokredyt&;w polega na pożyczaniu ludziom najbiedniejszym niewielkich kwot pieniężnych z przeznaczeniem na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Takie osoby bardzo często nie mają najmniejszej szansy na pożyczenie pieniędzy w tradycyjnym banku, gdyż nie posiadają żadnego majątku. Ich jedynym aktywem jest zapał do pracy, pomysł na mały biznes i chęć zmiany swojej trudnej sytuacji finansowej. Ze środk&;w uzyskanych z mikrokredytu mają zatem możliwość realizacji swoich ambicji, mogą zakupić pierwsze narzędzia potrzebne do rozpoczęcia działalności, np. maszyny tkackie. 
@@

Z uwagi na to, że mikrokredytobiorcy nie posiadają zdolności kredytowej i nie są w stanie zabezpieczyć swojej pożyczki, mikrokredyty zwykle udziale są przez instytucje niebankowe. Celem takich podmiot&;w jest owszem wypracowanie zysku z prowadzonej działalności, jednak r&;wnie ważnym zamysłem jest r&;wnież dążenie do zmniejszenia poziomu ub&;stwa wśr&;d najbiedniejszych warstw społeczeństwa oraz szerzenie idei przedsiębiorczości. Dlatego decydują się na podjęcie ryzyka związanego z finansowaniem drobnych przedsięwzięć inwestycyjnych, co jak się okazuje może być opłacalne. Ich działalność można w obrazowy spos&;b por&;wnać do wręczenia głodnemu rybakowi wędki zamiast ryby.

Mimo, że mikrokredyty przeznaczone są dla os&;b niezamożnych, ich oprocentowanie musi uwzględniać ryzyko braku spłaty. Instytucje mikrokredytowe żądają zwykle odsetek w wysokości kilkunastu procent rocznie, co jest poziomem por&;wnywalnym z tradycyjnymi kredytami bankowymi, do kt&;rych jednak mikropożyczkobiorcy nie mają dostępu.

Bangladesz – ojczyzna mikrokredyt&;w 

Mikrofinansowanie drobnych przedsiębiorc&;w wywodzi się z Bangladeszu, kraju w kt&;rym na 1 km2 powierzchni przypada blisko 1100 os&;b (dla por&;wnania gęstość zaludnienia w Polsce wynosi ok. 121 os&;b/km2). Duża część ludności Bangladeszu żyje w skrajnej biedzie, ponad połowa społeczeństwa nie umie czytać i pisać. Kiedy w latach siedemdziesiątych kraj nawiedziła klęska głodu, profesor ekonomii Muhammad Yunus wymyślił ideę mikrokredyt&;w. Zauważył, że nawet kwota jednego dolara pożyczona bezrobotnej osobie może pozwolić jej uruchomić własną działalność i wyjść z ub&;stwa. Po lokalnym sukcesie swojego pomysłu Yunus rozprzestrzenił go na cały kraj – w 1983 r. założył Grameen Bank nastawiony na obsługę najbiedniejszych klient&;w. Do dzisiaj bank działa pod hasłem „Banking for the poor”, czyli „Bankowość na ubogich”.

Co ciekawe, Grameen Bank może pochwalić się odsetkiem niespłaconych kredyt&;w na poziomie tylko kilku procent, czyli takim, jaki osiągają tradycyjne banki komercyjne. A przecież wydawać by się mogło, że wiele os&;b zaciągających mikrokredyty nie odnajdzie się w nowej sytuacji i nie będzie w stanie zwr&;cić pożyczonego kapitału. Rzeczywistość pokazała co innego – kredytobiorcy stojąc przed możliwością transformacji swojego położenia wykazują się ogromną pracowitością i gorliwością w spłacie długu. Drugim zaskakującym aspektem związanym z działalnością banku jest fakt, iż jego klientelę w ok. 95 proc. stanowią kobiety. Wynika z tego, że kobiety są bardziej zdeterminowane i przedsiębiorcze niż płeć przeciwna.

Nie tylko w biednych krajach… 

…lecz r&;wnież w najbardziej rozwiniętych gospodarkach zachodnich mikrokredyty zyskały dużą popularność. Wszystko dlatego, że mikrofinansowanie działalności gospodarczej w znacznym stopniu wpływa na aktywizację mniej zamożnych grup społecznych i poprawia og&;lną kondycję całej gospodarki. Wyraźnie widać, że przez długie lata w systemie finansowym na świecie brakowało ogniwa skupiającego swoje usługi na najbiedniejszych, kt&;rzy z zasady odrzucani byli przez wszystkich kredytodawc&;w. Obecnie nawet w bogatych krajach skandynawskich funkcjonują instytucje mikrokredytowe, kt&;re wspierają małych przedsiębiorc&;w kwotami odpowiednio dostosowanymi do warunk&;w gospodarczych (kilka dolar&;w na rozkręcenie biznesu w Norwegii oczywiście nie wystarczy). Udzielaniem mikrokredyt&;w zajmują się także podmioty Unii Europejskiej (m.in. Europejski Bank Inwestycyjny). O wielkości i znaczeniu pomysłu profesora Yunusa świadczy fakt, iż w 2006 r. został on uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla.

Mikrokredyty w Polsce 

W naszym kraju forma mikrofinansowania inwestycji wciąż jest mało znana. Okazuje się jednak, że Polacy także mają możliwość zaciągnięcia mikrokredytu. Udzielanie preferencyjnych mikropożyczek już od 2000 r. należy do jednego z zadań Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej. Dzięki tej inicjatywie rolnicy i członkowie ich rodzin, osoby bezrobotne i inne osoby fizyczne rozpoczynające lub wykonujące działalność gospodarczą oraz sp&;łki osobowe mogą zadłużyć się na kwotę do 20 tys. zł na okres maks. 2 lat. W trakcie spłaty kredytu dłużnik może skorzystać z 3 miesięcy karencji (wstrzymać regulowanie rat kredytowych). Oprocentowanie mikrokredytu zostało ustalone na poziomie 1,68 stopy redyskonta weksli, przy czym jego wartość nie może spaść poniżej 4 proc. w skali roku. Jako że niezmiennie od roku stopa redyskontowa NBP jest r&;wna 3,75 proc., środki z EFRWP oprocentowane są w wysokości 6,3 proc. rocznie.

Otrzymanie finansowania wymaga od kredytobiorcy spełnienia kilku warunk&;w. Przede wszystkim środki z EFRWP mogą być przeznaczone wyłącznie na rozw&;j nowej lub prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej na terenach wiejskich lub w miastach do 20 tys. mieszkańc&;w. Oznacza to, że z kredytowania wyłączona jest produkcja rolna, jednak finansowaniu nie podlega r&;wnież wszelka działalność związana z handlem i produkcją napoj&;w alkoholowych. Ponadto mikrokredyty udzielane są tylko w określonych rejonach działalności bank&;w sp&;łdzielczych wsp&;łpracujących z EFRWP, kt&;re niestety nie obejmują swym zasięgiem obszaru całego kraju. Wnioski o mikropożyczki przyjmują:

– woj. lubelskie 
Bank Sp&;łdzielczy w Radzyniu Podlaskim
Bank Sp&;łdzielczy w Krasnymstawie
– woj. lubuskie 
Bank Sp&;łdzielczy we Wschowie
– woj. ł&;dzkie 
Bank Sp&;łdzielczy w Poddębicach
Rejonowy Bank Sp&;łdzielczy w Lututowie
– woj. podkarpackie 
Bank Sp&;łdzielczy w Sanoku
– woj. podlaskie 
Bank Sp&;łdzielczy w Suwałkach
Bank Sp&;łdzielczy w Szepietowie
Bank Sp&;łdzielczy w Brańsku
– woj. sląskie 
Bank Sp&;łdzielczy w Niegowie
– woj. zachodniopomorskie
Gospodarczy Bank Sp&;łdzielczy w Barlinku

Swego rodzaju działalność mikropożyczkową prowadzi r&;wnież Bank Gospodarstwa Krajowego. W jego ofercie znajduje się specjalny program pomocowy dla młodych bezrobotnych pod nazwą Pierwszy Biznes. O preferencyjny kredyt w kwocie do 40 tys. zł mogą ubiegać się osoby do 25. roku życia (do 27. roku życia z wyższym wykształceniem, jeżeli ukończyły naukę nie wcześniej niż 12 miesięcy wstecz), kt&;re planują założyć własną firmę. Kredyt udzielany jest na 3 lata (możliwość karencji przez 6 miesięcy), oprocentowanie wynosi 0,75 stopy redyskonta weksli, czyli obecnie 2,81 proc. rocznie. Pożyczka może zostać częściowo umorzona, pod warunkiem zatrudnienia w firmie kredytobiorcy jednej lub co najmniej dw&;ch os&;b bezrobotnych na pełny etat w okresie min. 1 roku – wartość umorzenia jest r&;wna odpowiednio 30 proc. i 35 proc. wartości wykorzystanego kredytu.

Bezzwrotne dotacje dla bezrobotnych 
 
Bezrobotni planujący założenie własnej działalności gospodarczej powinni także pamiętać o innych źr&;dłach finansowania swoich pomysł&;w, jakimi są dotacje z Funduszu Pracy czy funduszu unijnego w ramach Programu Kapitał Ludzki. Pozyskanie środk&;w ze wspomnianych funduszy do łatwych nie należy, gdyż będzie wymagało spełnienia dużej liczby formalności (m.in. opracowania biznesplanu), jednak gra jest warta świeczki – otrzymanych pieniędzy nowy przedsiębiorca nie będzie musiał zwracać, jeśli tylko uda mu się poprowadzić swoją firmę przez rok, zaś do wzięcia jest nawet od 20 tys. do 40 tys. zł.

¬r&;dło: egospodarka.pl

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mikropożyczki dla najbiedniejszych

Pożyczanie pieniędzy osobom żyjącym na skraju ub&;stwa i często bezrobotnym wydaje się nierozsądne. Przecież brak zdolności kredytowej wyklucza możliwość terminowej spłaty długu. Okazuje się, że to tylko teoria. 

Na całym świecie coraz większą popularność zdobywa mikrokredyt – instrument pozwalający najbiedniejszym na pozyskanie niewielkiego kapitału, kt&;ry może odmienić ich życie. Na czym polega mikropożyczka? Dlaczego jest opłacalna? Czy jest dostępna w Polsce? Sprawdź!

Kilka dolar&;w na start w nowe życie 
 
Pomysł udzielania mikrokredyt&;w polega na pożyczaniu ludziom najbiedniejszym niewielkich kwot pieniężnych z przeznaczeniem na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Takie osoby bardzo często nie mają najmniejszej szansy na pożyczenie pieniędzy w tradycyjnym banku, gdyż nie posiadają żadnego majątku. Ich jedynym aktywem jest zapał do pracy, pomysł na mały biznes i chęć zmiany swojej trudnej sytuacji finansowej. Ze środk&;w uzyskanych z mikrokredytu mają zatem możliwość realizacji swoich ambicji, mogą zakupić pierwsze narzędzia potrzebne do rozpoczęcia działalności, np. maszyny tkackie. 
@@

Z uwagi na to, że mikrokredytobiorcy nie posiadają zdolności kredytowej i nie są w stanie zabezpieczyć swojej pożyczki, mikrokredyty zwykle udziale są przez instytucje niebankowe. Celem takich podmiot&;w jest owszem wypracowanie zysku z prowadzonej działalności, jednak r&;wnie ważnym zamysłem jest r&;wnież dążenie do zmniejszenia poziomu ub&;stwa wśr&;d najbiedniejszych warstw społeczeństwa oraz szerzenie idei przedsiębiorczości. Dlatego decydują się na podjęcie ryzyka związanego z finansowaniem drobnych przedsięwzięć inwestycyjnych, co jak się okazuje może być opłacalne. Ich działalność można w obrazowy spos&;b por&;wnać do wręczenia głodnemu rybakowi wędki zamiast ryby.

Mimo, że mikrokredyty przeznaczone są dla os&;b niezamożnych, ich oprocentowanie musi uwzględniać ryzyko braku spłaty. Instytucje mikrokredytowe żądają zwykle odsetek w wysokości kilkunastu procent rocznie, co jest poziomem por&;wnywalnym z tradycyjnymi kredytami bankowymi, do kt&;rych jednak mikropożyczkobiorcy nie mają dostępu.

Bangladesz – ojczyzna mikrokredyt&;w 

Mikrofinansowanie drobnych przedsiębiorc&;w wywodzi się z Bangladeszu, kraju w kt&;rym na 1 km2 powierzchni przypada blisko 1100 os&;b (dla por&;wnania gęstość zaludnienia w Polsce wynosi ok. 121 os&;b/km2). Duża część ludności Bangladeszu żyje w skrajnej biedzie, ponad połowa społeczeństwa nie umie czytać i pisać. Kiedy w latach siedemdziesiątych kraj nawiedziła klęska głodu, profesor ekonomii Muhammad Yunus wymyślił ideę mikrokredyt&;w. Zauważył, że nawet kwota jednego dolara pożyczona bezrobotnej osobie może pozwolić jej uruchomić własną działalność i wyjść z ub&;stwa. Po lokalnym sukcesie swojego pomysłu Yunus rozprzestrzenił go na cały kraj – w 1983 r. założył Grameen Bank nastawiony na obsługę najbiedniejszych klient&;w. Do dzisiaj bank działa pod hasłem „Banking for the poor”, czyli „Bankowość na ubogich”.

Co ciekawe, Grameen Bank może pochwalić się odsetkiem niespłaconych kredyt&;w na poziomie tylko kilku procent, czyli takim, jaki osiągają tradycyjne banki komercyjne. A przecież wydawać by się mogło, że wiele os&;b zaciągających mikrokredyty nie odnajdzie się w nowej sytuacji i nie będzie w stanie zwr&;cić pożyczonego kapitału. Rzeczywistość pokazała co innego – kredytobiorcy stojąc przed możliwością transformacji swojego położenia wykazują się ogromną pracowitością i gorliwością w spłacie długu. Drugim zaskakującym aspektem związanym z działalnością banku jest fakt, iż jego klientelę w ok. 95 proc. stanowią kobiety. Wynika z tego, że kobiety są bardziej zdeterminowane i przedsiębiorcze niż płeć przeciwna.

Nie tylko w biednych krajach… 

…lecz r&;wnież w najbardziej rozwiniętych gospodarkach zachodnich mikrokredyty zyskały dużą popularność. Wszystko dlatego, że mikrofinansowanie działalności gospodarczej w znacznym stopniu wpływa na aktywizację mniej zamożnych grup społecznych i poprawia og&;lną kondycję całej gospodarki. Wyraźnie widać, że przez długie lata w systemie finansowym na świecie brakowało ogniwa skupiającego swoje usługi na najbiedniejszych, kt&;rzy z zasady odrzucani byli przez wszystkich kredytodawc&;w. Obecnie nawet w bogatych krajach skandynawskich funkcjonują instytucje mikrokredytowe, kt&;re wspierają małych przedsiębiorc&;w kwotami odpowiednio dostosowanymi do warunk&;w gospodarczych (kilka dolar&;w na rozkręcenie biznesu w Norwegii oczywiście nie wystarczy). Udzielaniem mikrokredyt&;w zajmują się także podmioty Unii Europejskiej (m.in. Europejski Bank Inwestycyjny). O wielkości i znaczeniu pomysłu profesora Yunusa świadczy fakt, iż w 2006 r. został on uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla.

Mikrokredyty w Polsce 

W naszym kraju forma mikrofinansowania inwestycji wciąż jest mało znana. Okazuje się jednak, że Polacy także mają możliwość zaciągnięcia mikrokredytu. Udzielanie preferencyjnych mikropożyczek już od 2000 r. należy do jednego z zadań Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej. Dzięki tej inicjatywie rolnicy i członkowie ich rodzin, osoby bezrobotne i inne osoby fizyczne rozpoczynające lub wykonujące działalność gospodarczą oraz sp&;łki osobowe mogą zadłużyć się na kwotę do 20 tys. zł na okres maks. 2 lat. W trakcie spłaty kredytu dłużnik może skorzystać z 3 miesięcy karencji (wstrzymać regulowanie rat kredytowych). Oprocentowanie mikrokredytu zostało ustalone na poziomie 1,68 stopy redyskonta weksli, przy czym jego wartość nie może spaść poniżej 4 proc. w skali roku. Jako że niezmiennie od roku stopa redyskontowa NBP jest r&;wna 3,75 proc., środki z EFRWP oprocentowane są w wysokości 6,3 proc. rocznie.

Otrzymanie finansowania wymaga od kredytobiorcy spełnienia kilku warunk&;w. Przede wszystkim środki z EFRWP mogą być przeznaczone wyłącznie na rozw&;j nowej lub prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej na terenach wiejskich lub w miastach do 20 tys. mieszkańc&;w. Oznacza to, że z kredytowania wyłączona jest produkcja rolna, jednak finansowaniu nie podlega r&;wnież wszelka działalność związana z handlem i produkcją napoj&;w alkoholowych. Ponadto mikrokredyty udzielane są tylko w określonych rejonach działalności bank&;w sp&;łdzielczych wsp&;łpracujących z EFRWP, kt&;re niestety nie obejmują swym zasięgiem obszaru całego kraju. Wnioski o mikropożyczki przyjmują:

– woj. lubelskie 
Bank Sp&;łdzielczy w Radzyniu Podlaskim
Bank Sp&;łdzielczy w Krasnymstawie
– woj. lubuskie 
Bank Sp&;łdzielczy we Wschowie
– woj. ł&;dzkie 
Bank Sp&;łdzielczy w Poddębicach
Rejonowy Bank Sp&;łdzielczy w Lututowie
– woj. podkarpackie 
Bank Sp&;łdzielczy w Sanoku
– woj. podlaskie 
Bank Sp&;łdzielczy w Suwałkach
Bank Sp&;łdzielczy w Szepietowie
Bank Sp&;łdzielczy w Brańsku
– woj. sląskie 
Bank Sp&;łdzielczy w Niegowie
– woj. zachodniopomorskie
Gospodarczy Bank Sp&;łdzielczy w Barlinku

Swego rodzaju działalność mikropożyczkową prowadzi r&;wnież Bank Gospodarstwa Krajowego. W jego ofercie znajduje się specjalny program pomocowy dla młodych bezrobotnych pod nazwą Pierwszy Biznes. O preferencyjny kredyt w kwocie do 40 tys. zł mogą ubiegać się osoby do 25. roku życia (do 27. roku życia z wyższym wykształceniem, jeżeli ukończyły naukę nie wcześniej niż 12 miesięcy wstecz), kt&;re planują założyć własną firmę. Kredyt udzielany jest na 3 lata (możliwość karencji przez 6 miesięcy), oprocentowanie wynosi 0,75 stopy redyskonta weksli, czyli obecnie 2,81 proc. rocznie. Pożyczka może zostać częściowo umorzona, pod warunkiem zatrudnienia w firmie kredytobiorcy jednej lub co najmniej dw&;ch os&;b bezrobotnych na pełny etat w okresie min. 1 roku – wartość umorzenia jest r&;wna odpowiednio 30 proc. i 35 proc. wartości wykorzystanego kredytu.

Bezzwrotne dotacje dla bezrobotnych 
 
Bezrobotni planujący założenie własnej działalności gospodarczej powinni także pamiętać o innych źr&;dłach finansowania swoich pomysł&;w, jakimi są dotacje z Funduszu Pracy czy funduszu unijnego w ramach Programu Kapitał Ludzki. Pozyskanie środk&;w ze wspomnianych funduszy do łatwych nie należy, gdyż będzie wymagało spełnienia dużej liczby formalności (m.in. opracowania biznesplanu), jednak gra jest warta świeczki – otrzymanych pieniędzy nowy przedsiębiorca nie będzie musiał zwracać, jeśli tylko uda mu się poprowadzić swoją firmę przez rok, zaś do wzięcia jest nawet od 20 tys. do 40 tys. zł.

¬r&;dło: egospodarka.pl

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O walutowy kredyt będzie trudno

Banki będą musiały bardzo ograniczyć, albo wręcz wycofać się z kredytowania nieruchomości w euro i we franku. Jest za to szansa, że wzrośnie oprocentowanie lokat.

Z zaprezentowanego przez Komisję Nadzoru Finansowego projektu nowelizacji rekomendacji S wynika, że banki będą musiały utworzyć limity na kredyty walutowe i ograniczyć je do co najwyżej połowy portfela kredytowego. Celem tego działania jest znaczne ograniczenie dostępności kredyt&;w walutowych dla polskich gospodarstw domowych. To zła wiadomość dla bank&;w specjalizujących się w takich ofertach (m.in. Bank DnB Nord, Deutsche Bank PBC i Nordea Bank Polska), kt&;re będą musiały zmienić strategię i przenieść ciężar na kredyty złotowe.

Według Komisji, nowelizacja zostanie wprowadzona ze zr&;żnicowaniem czasowym i banki będą miały czas na dostosowanie się do jej wytycznych. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy w og&;le wejdzie ona w życie, należy jednak oczekiwać, że okres przejściowy będzie dostatecznie długi, choć dla instytucji z największą ekspozycją na waluty obce i tak może być zbyt kr&;tki.

W sytuacji gdy na koniec pierwszego p&;łrocza 2010 roku ponad 65 proc. portfela bank&;w rozliczane było w walutach (z tego 90,5 proc. we franku szwajcarskim) działanie Komisji wydaje się być jak najbardziej słuszne. Według KNF, banki udzielając walutowych kredyt&;w hipotecznych narażają na niebezpieczeństwo ryzyka kursowego nie tylko swoich klient&;w, ale i cały sektor bankowy oraz gospodarkę. Te argumenty są nie do podważenia, a trzeba przy tym zaznaczyć, że w wielu krajach ograniczenia dotyczące rynku kredyt&;w hipotecznych są znacznie bardziej restrykcyjne. Na przykład na Węgrzech maksymalne LTV kredytu w forintach może wynieść 75 proc., w euro 60 proc., a we franku i innych walutach – zaledwie 45 proc. W Austrii kredyty walutowe w og&;le są ograniczone do wąskiej grupy os&;b, kt&;re otrzymują w nich wynagrodzenie.
@@

Newralgiczny zapis o limicie udziału kredyt&;w walutowych w portfelach bank&;w wynika z rekomendacji nr 7, pozostałe dotyczą spraw bardziej og&;lnych i często powtarzają oczywistości takie jak to, że banki powinny kontrolować i monitorować ryzyka zar&;wno stopy procentowej jak i kursu walutowego oraz sprawdzać, czy klienci należycie wywiązują się z um&;w kredytowych. Komisja zaleca także, by banki miały gotowe procedury dotyczące szacowania wartości nieruchomości oraz na wypadek spadku wartości zabezpieczeń.

Część bank&;w należących do zagranicznych grup kapitałowych ma łatwiejszy dostęp do finansowania w euro niż w złotych. Chęć dostosowania portfela kredytowego do sugestii KNF poprzez wzmożoną sprzedaż kredyt&;w złotowych może pozytywnie odbić się na oprocentowaniu depozyt&;w, bo częściowo banki te będą chciały pozyskać złot&;wki z rynku.

Marcin Krasoń, Open Finance

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O walutowy kredyt będzie trudno

Banki będą musiały bardzo ograniczyć, albo wręcz wycofać się z kredytowania nieruchomości w euro i we franku. Jest za to szansa, że wzrośnie oprocentowanie lokat.

Z zaprezentowanego przez Komisję Nadzoru Finansowego projektu nowelizacji rekomendacji S wynika, że banki będą musiały utworzyć limity na kredyty walutowe i ograniczyć je do co najwyżej połowy portfela kredytowego. Celem tego działania jest znaczne ograniczenie dostępności kredyt&;w walutowych dla polskich gospodarstw domowych. To zła wiadomość dla bank&;w specjalizujących się w takich ofertach (m.in. Bank DnB Nord, Deutsche Bank PBC i Nordea Bank Polska), kt&;re będą musiały zmienić strategię i przenieść ciężar na kredyty złotowe.

Według Komisji, nowelizacja zostanie wprowadzona ze zr&;żnicowaniem czasowym i banki będą miały czas na dostosowanie się do jej wytycznych. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy w og&;le wejdzie ona w życie, należy jednak oczekiwać, że okres przejściowy będzie dostatecznie długi, choć dla instytucji z największą ekspozycją na waluty obce i tak może być zbyt kr&;tki.

W sytuacji gdy na koniec pierwszego p&;łrocza 2010 roku ponad 65 proc. portfela bank&;w rozliczane było w walutach (z tego 90,5 proc. we franku szwajcarskim) działanie Komisji wydaje się być jak najbardziej słuszne. Według KNF, banki udzielając walutowych kredyt&;w hipotecznych narażają na niebezpieczeństwo ryzyka kursowego nie tylko swoich klient&;w, ale i cały sektor bankowy oraz gospodarkę. Te argumenty są nie do podważenia, a trzeba przy tym zaznaczyć, że w wielu krajach ograniczenia dotyczące rynku kredyt&;w hipotecznych są znacznie bardziej restrykcyjne. Na przykład na Węgrzech maksymalne LTV kredytu w forintach może wynieść 75 proc., w euro 60 proc., a we franku i innych walutach – zaledwie 45 proc. W Austrii kredyty walutowe w og&;le są ograniczone do wąskiej grupy os&;b, kt&;re otrzymują w nich wynagrodzenie.
@@

Newralgiczny zapis o limicie udziału kredyt&;w walutowych w portfelach bank&;w wynika z rekomendacji nr 7, pozostałe dotyczą spraw bardziej og&;lnych i często powtarzają oczywistości takie jak to, że banki powinny kontrolować i monitorować ryzyka zar&;wno stopy procentowej jak i kursu walutowego oraz sprawdzać, czy klienci należycie wywiązują się z um&;w kredytowych. Komisja zaleca także, by banki miały gotowe procedury dotyczące szacowania wartości nieruchomości oraz na wypadek spadku wartości zabezpieczeń.

Część bank&;w należących do zagranicznych grup kapitałowych ma łatwiejszy dostęp do finansowania w euro niż w złotych. Chęć dostosowania portfela kredytowego do sugestii KNF poprzez wzmożoną sprzedaż kredyt&;w złotowych może pozytywnie odbić się na oprocentowaniu depozyt&;w, bo częściowo banki te będą chciały pozyskać złot&;wki z rynku.

Marcin Krasoń, Open Finance

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *