Freelancer jako jednoosobowy dział marketingu, czyli dlaczego to się nie uda

Jako osoba na co dzień doradzająca właścicielom biznesów i prezesom zauważyłem niepokojący trend. Otóż szukają oni wsparcia marketingowego dla swoich firm coraz mniejszym kosztem. Prowadzi to do sytuacji, że decydują się na współprace z osobami, które o brandingu, komunikacji i marketingu najczęściej nie mają zielonego pojęcia.

Trend delegowania działań marketingowych nowopowstałym agencjom marketingu czy freelancerom jest o tyle niebezpieczny, iż w tym przypadku „tanio” praktycznie zawsze oznacza „źle”. Wyznacznikiem podejmowania współpracy z osobami, które mają „ogarnąć” marketing, jest niższa cena, ale czy tak powinno być? Taka współpraca zawsze będzie tańsza niż w przypadku, gdybyśmy mieli w firmie swój własny dział marketingu.

Osobom znającym się na szeroko pojętym marketingu zależy na uzyskaniu ustalonych wyników, a to wymaga kooperacji przynajmniej kilku specjalistów. W minimalnym składzie są to: ekspert od płatnych reklam, content creator, grafik i w przypadku niektórych branż fotograf. Możliwa jest również współpraca z multipotencjalistą. Jednak przy tym rozwiązaniu należy pamiętać, że ceny są zaporowe, i takie osoby są zazwyczaj ciężko dostępne czasowo.

Internetowi „eksperci”

Oczywiście budowa brandingu jest bardzo ważna, natomiast najważniejsza jest skuteczność działań oraz to jak umiejętności, doświadczenie i wiedza eksperta przełożą się na nasz biznes. Prawdziwy ekspert wie, co jest ważne w relacji z klientem i jak efektywnie zareklamować własną skuteczność.

Właścicielu firmy, Tobie również nie opłaca się oszczędzać na marketingu! Szczególnie, kiedy konkurencja zaczyna rezygnować lub doprowadza do mocnego okrojenia działań marketingowych.

Firmy, które mają w skali miesiąca około 2.000 zł na działania reklamowe, nie powinny spodziewać się spektakularnych efektów na poziomie liderów rynku. Przy takim budżecie, nawet działając lokalnie, ciężko oczekiwać realnych efektów niezależnie od branży. Musimy więc być otwarci na propozycje działań, które przy wyznaczonym budżecie mogą przynieść efekty nie od razu, ale w dłuższej perspektywie. Świadomy ekspert zaproponuje taką współpracę, zaplanuje kolejne kroki, wskaże horyzont czasowy.

A co jeśli postanowimy jednak oszczędzić na ekspercie? Brak klientów, brak sprzedaży, wydrenowany budżet marketingowy, ogromny niesmak… i nawiązanie kolejnej „taniej” współpracy prowadzi do tego, że po raz kolejny wyrzucamy ciężko zarobione pieniądze. Oczekiwanych efektów brak a my wpadamy w błędne koło.

Czy wydelegowanie działań marketingowych to dobry pomysł?

Przede wszystkim musimy zacząć od tego, iż jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi, to dziś praktycznie nie ma wolnych terminów. To jest pierwszy wyznacznik skuteczności takich osób oraz ich podejścia do klientów, bo decydując się na owocną współpracę i robiąc outsoursing działań marketingowych na zewnątrz, raczej nie myślimy o tym, aby co miesiąc zmieniać osobę, z którą współpracujemy (o ile oczywiście spełnia warunki, które ustaliliśmy na początku i oczywiście o ile owe warunki są możliwe do realizacji). Dlatego nie zostawiajmy tego wyboru na ostatnią chwilę!

Jak zatem zweryfikować skuteczność danej osoby? Jeśli mamy szukać ekspertów do współpracy, to najszybciej znajdziemy ich, wpisując odpowiednią frazę w wyszukiwarkę Google lub na portalu LinkedIn (choć w tym miejscu musimy zachować czujność, bo każdy chce być na tym portalu postrzegany jako wyjątkowo skuteczny ekspert – taką osobę powinniśmy zweryfikować, np. prosząc o referencje). O wiele trudniej znaleźć wartościowe oferty współpracy na facebook’owych grupach, gdzie swoje ogłoszenia wrzucają freelancerzy.

Znaki ostrzegawcze

Na co zatem uważać, gdy chcemy wydelegować działania marketingowe poza firmę? Oto 6 znaków ostrzegawczych:

  1. Brak specjalizacji w danej niszy.
  2. Zaskakująco niskie ceny (poniżej średniej rynkowej).
  3. Dana osoba w pojedynkę robi wszystko (w przypadku do multipotencjalisty daje niską cenę).
  4. Sztampowa oferta bez wywiadu (najczęściej każdy otrzymuje ten sam dokument PDF, oferta nie jest dostosowana do oczekiwań firmy, która chce podjąć współpracę).
  5. Brak portfolio (jeśli dana osoba twierdzi, iż ma doświadczenia, to szczególnie powinno budzić to naszą wątpliwość względem danej współpracy).
  6. Brak rekomendacji (mocno powiązane z portfolio).

Wydelegowanie działań marketingowych poza firmę może być dobrym rozwiązaniem i często będzie ono tańsze niż rozbudowa własnego działu marketingu. Warto jednak pamiętać o tym, że jest to obszar działania o relatywnie niskim progu wejścia, co prowadzi do tego, iż wiele osób oferujących swoje usługi nie ma niezbędnego doświadczenia i ciężko nazwać ich, chociażby specjalistami.

W takim wypadku można postawić na współpracę z agencjami lokalnymi agencjami specjalizującymi się w danej niszy, które pozytywnie przejdą weryfikację 6 punktów podanych powyżej. Celowo sprecyzowałem zakres poszukiwań właśnie do takich firm, ponieważ największe agencje często skupiają się na współpracach strategicznych, a to oznacza, iż firma o mniejszym budżecie spada „na koniec kolejki”.

Nikt się do tego nie przyzna, jednak bazuję na własnym doświadczeniu i biorę pełną odpowiedzialność za te słowa – wiele firm, którym doradzałem strategicznie przy wyborze działań marketingowych i pomagałem zaprojektować ich komunikację, właśnie takie doświadczenia wyniosła ze współpracy z dużymi agencjami marketingowymi i zdecydowała się podjąć współpracę właśnie ze mną.

Autor