Oczywiście można wydać polecenie służbowe. Jednak, czy jesteśmy pewni, że będziemy mieć w sobie tyle konsekwencji i determinacji, aby je systematycznie egzekwować? Czy jesteśmy także przygotowani na poniesienie ewentualnych konsekwencji w postaci zdecydowanego pogorszenia się atmosfery pracy, obniżenia się nastrojów (a co za tym idzie – motywacji i w konsekwencji wydajności) zatrudnionych, a nawet utraty cennych pracowników, którzy po prostu zmienią pracę? Sądzę, że nie warto bezkrytycznie wierzyć w to, że w dzisiejszych czasach mamy rynek pracodawców i z tego powodu możemy uważać, że cel uświęca środki, a pracownik ma się dostosować. Na dłuższą metę strategia ta nie zadziała. Nic nie jest nam dane raz na zawsze i gdy powróci cykl rynku pracownika, może się okazać, że nasza inwestycja w wizerunek bezpardonowego pracodawcy-ekonoma nie była do końca trafiona…
@@
Dobrym przykładem do naśladowania może być Deloitte, której kłopoty z budowaniem firmowej bazy wiedzy wynikały nie tylko z przyczyn przytoczonych przez nie powyżej, ale także z powodu rozmiarów firmy. Jednak nie dajmy się zwieść – rozmiar i rozproszenie w dzisiejszych czasach baz danych w chmurze oraz powszechnego i stałego dostępu do Internetu są niczym w porównaniu z czynnym i biernym oporem pracowników, ich brakiem zaangażowania, motywacji i niechęcią do zmian (szczególnie tych narzucanych odgórnie). Najważniejszym problemem jest to, że ludzi trzeba nakłonić do zmiany nastawienia. W tym przypadku chodziło o wymianę informacji i wyrobienie w nich nawyku dzielenia się wiedzą. Ważne (i bardzo cenne z perspektywy długoterminowej) jest także to, aby dzięki temu zaczęli oni postrzegać samych siebie jako część zespołu, czy nawet „rodziny”, a nie jako trybiki w systemie. Dlatego warto nieustannie podkreślać, że ich wkład do firmowej składnicy wiedzy jest znaczący i niezwykle cenny.
Przykład Deloitte jest o tyle ciekawy, że – jak sami o sobie piszą – firma jest marką pod którą pracują wspólnie dziesiątki tysięcy profesjonalistów w niezależnych od siebie firmach na całym świecie, świadcząc klientom usługi obejmujące m.in. audyt, konsulting, doradztwo finansowe, zarządzanie ryzykiem,doradztwo podatkowe. Zatem mamy tu do czynienia ze zbiorem niezależnych, chociaż współdziałających, przedsiębiorstw, zatrudniających osoby działające w najprzeróżniejszych obszarach biznesowych. To oznacza, że zachodziła tam potrzeba nie tylko scalenia poszczególnych grup w jeden zespół, ale również pogodzenia rozmaitych interesów tych grup.
A zatem, przede wszystkim trzeba było stworzyć poczucie wspólnoty. Dlatego wykorzystano własną, dedykowaną aplikacji społecznościowej. Wybór zarządu firmy padł na przeznaczoną dla firm sieć społecznościową Yammer. Rozwiązanie to pozwala na wdrożenie w przedsiębiorstwie portalu społecznościowego, posiadającego wszystkie funkcjonalności i zalety takich popularnych sieci, jak Facebook czy Twitter. Ponieważ jednak Yammer stworzono specjalnie po to, aby zaspokoić potrzeby przedsiębiorców, posiada szereg udogodnień, takich jak: prostota udostępniania plików, łatwość wymiany wiedzy i wspieranie wydajności działań poszczególnych grup.
Po wdrożeniu sieci społecznościowej należało przekonać pracowników do aktywnego korzystania z niej i zaangażowania się w jej rozwój. Potrzebne było wykształcenie i utrwalenie u ludzi nowego nawyku, jakim jest udzielanie się w sieci. Trzeba też było zachęcić tych, którzy nie czują potrzeby obecności na portalach społecznościowych.
W tym celu zarząd Deloitte zlecił wykonanie platformy grywalizacyjnej. Dzięki temu firma przejęła kontrolę nad systemem zachęt i nagród, mających na celu nakłonienie ludzi do dzielenia się wiedzą i doświadczeniami. Platforma została sprzężona z wewnętrzną aplikacją mobilną Who What Where, która umożliwia pracownikom dzielenie się informacjami na temat odbytych spotkań (z kim, na jaki temat i gdzie). Wpisanie informacji i „zameldowanie” w miejscu spotkania zaczęły być nagradzane dzięki mechanizmom grywalizacyjnym. Z kolei informacje na temat tych nagród zaczęły być automatycznie publikowane na Yammerze. Rozwiązania te umożliwiły nagłaśnianie nagród zdobywanych przez pracowników, pozwalając im na pochwalenie się przed innymi swoim doświadczeniem, pozycją w rankingu i reputacją. Jest to tym ważniejsze, że użytkownikami Yammera są nie tylko pracownicy szeregowi, ale także wyższego szczebla, wliczając w to CEO, co umożliwia „graczom” zabłyśnięcie nie tylko przed współpracownikami i bezpośrednimi przełożonymi.
Zastosowanie portalu społecznościowego wzbogaconego o elementy grywalizacji poprawiło ogólną komunikację między pracownikami różnych szczebli – nie tylko poziomą, ale też pionową (która stała się bardziej bezpośrednia) i ukośną (czyli między różnymi szczeblami hierarchii w różnych działach). Osiągnięto również cel polegający na wykształceniu i utrwaleniu potrzeby dzielenia się wiedzą i doświadczeniem oraz możliwe stało się nagradzanie najaktywniejszych „graczy” i tych, których wkład jest najcenniejszy pod względem merytorycznym.
Wciągnięcie ludzi do „zabawy” sprawiło, że chętniej i aktywniej zaangażowali się oni w stawiane przed nimi zadania i wykonywali działania, których oczekiwał od nich zarząd firmy. Rywalizacja, jaka temu towarzyszyła, skłoniła ich do dokładniejszego wykonania danego obowiązku. Z kolei nagrody, które są nieodłączną częścią gier, stały się dodatkowym elementem przyciągającym. Gamifikacja procesu stała się również dla „graczy” wsparciem – była motywacją, stworzyła środowisko wymiany doświadczeń i poglądów i byłą źródłem natychmiastowej informacji zwrotnej na temat postępów. Prócz tego bardziej związała ludzi z ich miejscem pracy, a przy okazji stała się „lekarstwem” na znużenie codziennością i swego rodzaju zobojętnienie wynikające z konieczności powtarzania tych samych (nudnych!) czynności i zachowań. Cały proces zapewnił podtrzymanie zainteresowania, zaspokojenie potrzeby prestiżu i nieustanne aktywizowanie do przejawiania proaktywności i inicjatywy.
Jak widać, zamiast walczyć z pracownikami, postawiono na przekształcenie ich w ambasadorów zmiany. Należy jednak pamiętać, że grywalizacja – szczególnie w przypadku środowiska pracy – nie zastąpi nadzoru, ani wsparcia dobrego i kompetentnego menedżera. Jej najważniejszą funkcją jest motywowanie, ale to od zwierzchników, ich znajomości potrzeb i oczekiwań zespołu oraz od gotowości do zaspokojenia tych potrzeb, zależy, czy spełni ona pokładane w niej nadzieje.
Piotr Pajewski | Enterprise Gamification | grywalizacja24.pl